Zapytali Szczęsnego o byłego rywala. Polak nie wahał się ani chwili. "Wyszło nam to na dobre"
Tym "konfliktem" jeszcze kilka miesięcy temu żył cały piłkarski świat. Po przyjściu do FC Barcelony Wojciech Szczęsny niemal natychmiast posadził na ławce Inakiego Penę, stając się niekwestionowanym numerem jeden między słupkami "Dumy Katalonii". W konsekwencji powyższego, oraz innych czynników, wraz z nadejście nowego sezonu Pena udał się na wypożyczenie do konkurencyjnego Elche. Po czasie Szczęsny zdecydował się na ujawnienie prawdziwych kulisów jego relacji z byłym konkurentem.

W sezonie 2024/2025 FC Barcelona zmagała się z poważnym kłopotem. Ich ówczesny golkiper, Marc-Andre ter Stegen, nabawił się kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy. W klubie był co prawda Inaki Pena, jednak rezerwowy bramkarz nie spełniał oczekiwań drużyny, która chciała walczyć o najwyższe cele.
Włodarze klubu ze stolicy Katalonii zdecydowali się więc na zakontraktowanie będącego na emeryturze Wojciecha Szczęsnego. Mimo początkowych komplikacji, ten ruch okazał się ostatecznie strzałem w dziesiątkę. Polak szybko stał się talizmanem "Dumy Katalonii" i to w dużej mierze dzięki niemu klub zdołał osiągnąć naprawdę spory sukces w sezonie 2024/2025.
Wprowadzenie Szczęsnego do podstawowego składu odbyło się jednak kosztem Peni, który momentalnie znów został sprowadzony jedynie do opcji rezerwowej. To powodowało różne spekulacje, które w przestrzeni medialnej narosły do rangi "ogromnego konfliktu" między panami.
Szczęsny zdradził kulisy swojej relacji z Peną. O żadnym konflikcie nie było mowy
Wraz z nadejściem nowego sezonu klub pozyskał kolejnego już golkipera - Joana Garcię. To spowodowało, że między słupkami katalońskiej ekipy wystąpiła "klęska urodzaju". Kwestią problematyczną była także rejestracja Garcii oraz Szczęsnego. Ostatecznie, w wyniku wszystkich przytoczonych czynników, 26-letni Hiszpan udał się na wypożyczenie do konkurencyjnego Elche, natomiast polski bramkarz stał się opcją rezerwową dla FC Barcelony.
Dziennikarze portalu "Sport.pl" postanowili zapytać polskiego golkipera o faktyczny stan jego relacji z póki co byłym konkurentem. Polski golkiper skorzystał z okazji i błyskawicznie obalił tezę o istnieniu jakiegokolwiek konfliktu. Przyznał, że gdyby Pena prezentował ponadprzeciętną formę, to on sam bez problemu przyjąłby opcję zmiennika oraz wsparcia mentalnego dla młodszego kolegi. Później, kiedy to on stał się pierwszym wyborem niemieckiego szkoleniowca, również nie mógł narzekać na zachowanie swojego rywala.
Później to ja czułem jego wsparcie, gdy broniłem. Naprawdę! Nasze relacje były burzliwe chyba tylko w hiszpańskich mediach. Wiedziałem, że Inaki jest sfrustrowany całą sytuacją i wcale mu się nie dziwię... On tak naprawdę zapłacił swoją pozycją za parę gorszych wyników zespołu. Trener potrzebował jakiegoś sygnału, jakiejś zmiany, i oczywistym ruchem było zmienienie mniej doświadczonego bramkarza na tego, który już wiele przeżył i jest w stanie pomóc w najróżniejszych sytuacjach. Wyszło nam to na dobre. Ale pomimo jego frustracji, nigdy nie czułem ani braku szacunku, ani braku wsparcia.
Nie tak dawno temu Pena opowiedział nieco więcej o swoich "przejściach" w ostatnim sezonie. Hiszpan nie wspomniał co prawda o Szczęsnym, choć w tym przypadku można to odebrać pozytywnie. Niedawny rywal Polaka nie oskarżał go bowiem o swoją dość frustrującą sytuację, z którą musiał się zmagać jeszcze kilka miesięcy temu.













