Po remisie 1:1 w derbach Madrytu FC Barcelona w niedzielny wieczór stanie przed wielką szansą doskoczenia na dwa punkty do Realu i jeden do Atletico. Przypomnijmy, że jeszcze nie tak dawno traciła w tabeli siedem oczek, ale tydzień temu "Los Blancos" przegrali z Espanyolem, co podgrzało emocje na szczycie tabeli LaLiga. Aby doszło do scenariusza 50, 49 i 48 punktów dla pierwszej trójki, "Duma Katalonii" musi pokonać Sevillę. Potrzebna do tego będzie efektywność w ataku, o którą zadbać ma wybiegający na boisko od 1. minuty Robert Lewandowski (Hansi Flick zapowiedział w sobotę, że nie planuje rotacji na tej pozycji), a także szczelność w defensywie. To praca dla czwórki obrońców i Wojciecha Szczęsnego, który stał się niekwestionowanym numerem jeden między słupkami. Z ust niemieckiego szkoleniowca w środę padło w tej kwestii słowo "wyraźnie". Dla każdego golkipera celem jest zawsze zachowanie czystego konta. Z tym ostatnio w Barcelonie jest problem. W tym sezonie Ter Stegen miał tylko jedno w siedmiu spotkaniach (14,2 procent). Inaki Pena "wykręcił" statystykę 6/22 (27 proc.). Najlepiej pod tym kątem wypada póki co Szczęsny - 4/8 (50 proc.). Burza w Hiszpanii po meczu na szczycie, sędzia w oku cyklonu. "Poszedłbym do sądu" 50 procent czystych kont Wojciecha Szczęsnego. To się jednak może szybko zmienić Od początku sezonu drużyna Flicka była nastawiona na mocną ofensywę i wysoko ustawioną linię obrony. Trudno było zagrać na zero z tyłu, choć nie był to wielki problem w kontekście wygrywania meczów, jeśli w ofensywie udawało się zdobyć kilka bramek. Faktem jest jednak, że po raz ostatni "Duma Katalonii" zachowała trzy czyste konta z rzędu w maju poprzedniego roku. Miało to miejsce w kolejkach 35-37 Primera División (wygrane 2:0 nad Realem Sociedad, 3:0 z Almerią i 3:0 przeciwko Rayo Vallecano). Teraz wicemistrzowie Hiszpanii mają kolejną okazję na przełamanie - to trzecia takowa w tym sezonie. Wcześniej passę dwóch zagrań na 0 z tyłu mieli Pena (5:0 z Young Boys i 3:0 z Deportivo Alaves) oraz Szczęsny (4:0 z Barbastro i 2:0 z Athletikiem). Wojciech Szczęsny może być już niemal pewien. "Nie dziwię się jego frustracji"