Z typowo polskiej perspektywy mecz Barcelony z Celtą był kolejną okazją dla Roberta Lewandowskiego na strzelenie 100. gola w barwach zespołu z Katalonii. Niezła do tego okazja przyszła już w 2. minucie. Fermin López ładnie pograł z Raphinhą, piłka trafiła w pole karne, ale "Lewy" nie dokręcił odpowiednio mocno futbolówki, przez co strzał nieznacznie minął lewy słupek bramki Vicente Guaity. "Blaugrana" napierała i już w 12. minucie wyszła na prowadzenie, gdy Ferran Torres - jego obecność w wyjściowym składzie dała odpoczynek Lamine'owi Yamalowi - popisał się solową akcją i wykończył ją strzałem sprzed pola karnego. Drużyna z Vigo jest jednak znana z odrabiania wyników, odwracania losów rywalizacji, więc jak na zespół z taką opinią przystało 180 sekund później wyrównała. Przeprowadziła dobry kontratak, z prawego skrzydła płaskie dośrodkowanie posłał Pablo Duran. Podania nie przeciął ani żaden z obrońców, ani wychodzący niemal na skraj "szesnastki" Wojciech Szczęsny. Nasz rodak wygiął się jak długi, ale popełnił błąd, nie sięgnął futbolówki. Ta trafiła do Borjy Iglesiasa, który nie pomylił się mając przed sobą już tylko pustą bramkę. Kolejne fragmenty spotkania okazały się spokojniejsze. Kibice gospodarzy z pewnością spodziewali się, że wkrótce nadejdzie przyspieszenie, bo przewaga nad Realem Madryt w tabeli nie jest wielka, wynosi 4 punkty, więc jakiekolwiek potknięcie może być bardzo bolesne w końcowym rozrachunku. "Duma Katalonii" męczyła się w poprzedni weekend z Leganes, wygrywając 1:0 po golu do własnej bramki Jorge Saenza. Nikt nie chciał w sobotę na Motnjuic podobnych męczarni, ale nie można było ich wykluczyć, biorąc pod uwagę napięty kalendarz zespołu Hansiego Flicka. Po gorszym okresie trochę emocji przyniosło ostatnich 5 minut pierwszej połowy. Najpierw Raphinha postraszył Guaitę z rzutu wolnego (choć też nie był bardzo blisko pokonania go), a po chwili Celta ponownie poszukała szybkiej kontry. Szczęsny zanotował podwójną interwencję, najpierw odbił strzał Ilaixa Moriby kolanami, a następnie dobitkę Ikera Losady piszczelami. Barcelona schodziła na przerwę z wynikiem 1:1 i najpewniej świadomością, na nieźle dysponowaną ekipę z Estadio Balaidos taka gra nie wystarczy. Brakowało konkretów. Lewandowski nie za bardzo miał jak się wykazać, toczył ciężkie fizyczne boje w przeciwnikami z Galicji. Wystarczyły 24 minuty. Fatalna sytuacja Śląska, wicemistrz Polski blisko spadku Szaleństwo na Montjuic, remontada Barcelony. Przegrywała już 1:3 Druga połowa zaczęła się od ostrzeżenia ze strony przyjezdnych. Duran pokręcił na lewym skrzydle Inigo Martinezem, ale Szczęsny odbił piłkę. W 52. minucie Celta postanowiła już nie ostrzegać, lecz karać - stoper przyjezdnych Yoel Lago ze swojego pola karnego posłał piłkę w okolice linii środkowej. Nieudaną interwencją Frenkie de Jong otworzył korytarz dla Iglesiasa, a ten mimo ostrego kąta uderzył bardzo precyzyjnie i wyprowadził "Celestes" na prowadzenie. Trafił blisko prawego słupka bramki Szczęsnego, dokładnie w miejsce, w którym Polak trzymał swój bidon. W 55. minucie Iglesias był blisko swojego trzeciego gola, ale jeszcze zatrzymał go Szczęsny. W 58. nasz rodak był już jednak bezradny. Celta posłała kolejną piłkę z linii obrony na połowę przeciwników. Barcelona z tyłu zostawiła tylko dwóch zawodników, hiszpański napastnik im się urwał i w sytuacji sam na sam z Polakiem skompletował hat-tricka. Zespół z Vigo poczuł krew, Duran szukał podwyższenia przewagi do trzybramkowej. Piłkarze Flicka przebudzili się, w czym pomogły zmiany (Olmo za Lópeza i Yamal za Ferrana) i zagrali ładną kombinacyjną akcję. Prostopadłe podanie od Raphinhi wykorzystał Olmo i w 64. minucie było już 2:3. Gospodarze poszli za ciosem i za moment strzelili na 3:3. Brazylijczyk, który jest jednym z głównych kandydatów do Złotej Piłki, tym razem nie asystował, lecz sam wpisał się na listę strzelców, wykorzystując dośrodkowanie Yamala. W kolejnych minutach temperatura nieco spadła, entuzjazm piłkarzy Barcelony i jej kibiców po uniesieniu z minut 64-68 trochę opadł. Złą wiadomością jest też uraz Lewandowskiego. 36-latek musiał opuścić boisko, na ławce rezerwowym zajął się nim sztab medyczny. Fanom pozostaje wierzyć, że skończy się na przeciążeniu. FC Barcelona idzie na wojnę. Złoży oficjalną skargę, jest komunikat W 90. minucie ekipa z Vigo miała, jak się wydawało, piłkę meczową. Z kilku metrów główkował były gracz "Blaugrany" Oscar Mingueza, ale posłał piłkę nad poprzeczkę. Sędziowie doliczyli 8 minut, co oznaczało sporą przestrzeń czasową na jeszcze przynajmniej jeden cios z którejś ze stron. Ten nadszedł z rzutu karnego w 98. minucie, który wywalczył Olmo. "Jedenastkę" na gola na 4:3 zamienił Raphinha, który kilka chwil wcześniej obejrzał żółtą kartkę za atak na Iago Aspasie. Niektórzy użytkownicy w mediach społecznościowych przyznają, że dla nich to kontrowersyjna decyzja, bo spodziewali się "czerwieni". Trzy punkty zostały w stolicy Katalonii. Przewaga nad Realem wynosi 7 oczek, "Królewscy" mają jeszcze przed sobą mecz w tej kolejce. W niedzielny wieczór zmierzą się z Athletikiem.