Aby zrozumieć, na czym polega "związek" Katalończyków z Polakami, należałoby cofnąć się do lat trzydziestych zeszłego stulecia. W hiszpańskiej wojnie domowej nacjonaliści popierający generała Francisco Franco walczyli z Republikanami tworzącymi ówczesną Hiszpanię. Francisco Franco chciał stworzyć z Hiszpanii kraj autorytarny - na kształt faszystowskich Włoch czy nazistowskich Niemiec. Uważał, że demokracja i liberalizm stanowią olbrzymie zagrożenie dla Hiszpanii, więc starał się je zwalczyć. Burza wokół Szczęsnego i Ter Stegena, w Barcelonie mają dość. Żądają natychmiastowego odejścia Katalończycy dla Hiszpanów to "Polacy". Skąd to przezwisko? Po stronie Republikanów walczyli m.in. Katalończycy - naród, do którego Francisco Franco był nastawiony wyjątkowo wrogo. Podobnie jak do Basków. Znalazły się tam również tzw. Brygady Międzynarodowe, a jedną z nich byli "Dąbrowszczacy", czyli Batalion im. Jarosława Dąbrowskiego złożony z ochotników, który w hiszpańskiej wojnie domowej walczył w latach 1936-1939. Kilka lat wcześniej jeden z katalońskich dziennikarzy napisał, że Katalonia jest dla Hiszpanii tym, czym Polska jest dla Rosji. Czyli krajem, który dąży do większej niezależności, walczy z władzami centralnymi, a także ma duże poczucie tożsamości narodowej i odrębności kulturowej. Wśród "Dąbrowszczaków" znaleźli się m.in. Polacy, którzy przybyli do Katalonii wcześniej na tzw. Olimpiadę Ludową, która miała być odpowiedzią na organizowane w tym czasie igrzyska olimpijskie organizowane w nazistowskich Niemczech. Skończyło się tak, że Polacy stanowili w Brygadach Międzynarodowych dość dużą grupę. Było to pierwsze mocne piętno odciśnięte przez naszych rodaków w północno-wschodniej części Półwyspu Iberyjskiego. Czy właśnie taka jest geneza przezwiska "Los Polacos", czyli "Polacy" w stosunku do Katalończyków? Żaden miejscowy nie jest w stanie potwierdzić tego bez cienia wątpliwości. Tym bardziej że istnieją również inne przesłanki. Najbardziej popularna teoria mówi o tym, że przezwisko "Los Polacos" przylgnęło do katalońskich żołnierzy podczas ich służby wojskowej w innych częściach Hiszpanii. - Ci z Katalonii to w jakimś dziwnym języku mówią. Rozumiesz coś z tego? Jak jacyś Polacy brzmią - miał powiedzieć jeden z hiszpańskich żołnierzy do swojego kolegi. Język kataloński, w przeciwieństwie do hiszpańskiego, a podobnie do polskiego, jest mocno szeleszczący. Powszechne są w nim dżwięki "ź" czy "ś". Wielu mogło się zaskoczyć, gdy dowiedziało się, że nazwisko popularnego piłkarza Carlesa Puyola w Barcelonie czyta się nie "Pujol", a "Puziol". To tylko jeden przykład z miliona, który dobrze pokazuje, w jaki sposób Katalończycy mówią na co dzień. Mamy więc udział polskich ochotników w hiszpańskiej wojnie domowej, wspólne cechy temperamentu oraz brzmienie języka. W Hiszpanii mówi się równiez, że Katalończycy, podobnie jak Polacy, są bardzo oszczędni, żeby nie powiedzieć - skąpi. W tym kraju określenie "Los Polacos" zawsze uchodziło za wyzwisko, ale Katalończycy postrzegają to zupełnie inaczej. Nie uważają, że nazywanie ich w ten sposób byłoby czymś złym. Wręcz przeciwnie. Teorie wyjaśniające genezę "Polaków" w Katalonii sięgają nawet XVII i XVIII wieku. Dotyczą one np. ówczesnych domniemanych kontaktów handlowych między oboma narodami lub udziału Polaków w wojnie o sukcesję hiszpańską. Wszystkie te teorie mają jednak charakter wyłącznie spekulatywny. Turcy oszaleli. Chcą ściągnąć Lewandowskiego. Kolega z kadry reaguje Piłka nożna napisała kolejny rozdział polsko-katalońskiej przyjaźni Nie da się ukryć, że między Polakami a Katalończykami istnieje pewnego rodzaju więź, którą trudno wytłumaczyć. Polacy w Barcelonie są od razu rozpozawani. Zazwyczaj traktowani z dużym szacunkiem i sympatią. Wielu w nich do stolicy Katalonii udaje się po to, aby zwiedzić to piękne miasto i na własne oczy zobaczyć działa Antonio Gaudiego - Park Guell, Casa Mila czy to najważniejsze - Sagrada Familia czyli Bazylikę Świętej Rodziny. Jednak równie duża część Polaków udaje się do Katalonii również z powodu jej "Dumy", czyli klubu piłkarskiego FC Barcelona. W ostatnich latach trend ten wyraźnie się zintensyfikował. Wszystko to za sprawą transferu Roberta Lewandowskiego w 2022 roku. Nieco ponad dwa lata później do swojego rodaka dołączył Wojciech Szczęsny. I w Barcelonie znów wybuchło wielkie polskie szaleństwo. Robert Lewandowski w FC Barcelona rozegrał już trzy sezony. Zdobył w nich dokładnie 101 goli. Ten ostatni był absolutnie wyjątkowy. Nie dość, że "Lewy" zdobył w nim wszystkie możliwe trofea na hiszpańskim podwórku, to jeszcze dokonał tego ramię w ramię ze swoim przyjacielem i drugim Polakiem - Wojciechem Szczęsnym. Polskie flagi znowu dumnie powiewają na ulicach stolicy Katalonii. Trudno łudzić się, że podobna sytuacja powtórzy się w najbliższych latach i dwóch Polaków będzie odnosić tak wielkie sukcesy w FC Barcelona. Kibice tego klubu z naszego kraju powinni więc jak najbardziej doceniać trwający właśnie okres i delektować się każdym meczem, którym Lewandowski i Szczęsny grają dla "Dumy Katalonii". Nowy kontrakt Szczęsnego, a tu takie słowa o ter Stegenie. W Barcelonie mówią otwarcie. "Lepszy niż wcześniej" W tym wszystkim nie można zapomnieć również o Ewie Pajor, która do FC Barcelona dołączyła niedługo przed minionym sezonem i stała się jedną z największych gwiazd drużyny mistrzowskiej. Polka nadal nie spełniła swojego marzenia o wygranej w Lidze Mistrzyń - w tym sezonie przegrała swój piąty finał. Ma jeszcze czas i podstawu ku temu, aby wierzyć, że za rok odniesie wielki sukces na arenie międzynarodowej. Jedno jest pewne. Lewandowski, Szczęsny i Pajor dzięki swojej grze dla FC Barcelona dołożą od siebie kilka kolejnych elementów, które umocnią relacje polsko-katalońskie. Sprawią także, że nasza wspólna historia znowu będzie przypominana. To niesamowite, że po tylu dekadach mógł zostać napisany kolejny rozdział przyjaźni dwóch tak odległych (ale tylko geograficznie) sobie narodów.