Gdyby nie interwencje VAR-u i nieumiejętność operowania na granicy spalonego ze strony piłkarzy Valencii, Wojciech Szczęsny straciłby w niedzielę nie jedną, zaś aż trzy bramki. Chociaż FC Barcelona triumfowała nad "Nietoperzami" aż 7:1, Polak nie zebrał zbyt pozytywnych not za swój występ. Dość powiedzieć, że optyka kibiców wobec jego osoby w ostatnich tygodniach ulega zmianie. Gdy monopol na grę miał Inaki Pena, fani domagali się szans dla Szczęsnego. Kiedy jednak 34-latek zaczął grać regularnie, ogromne grono zatęskniło za czasami, kiedy między słupkami stał wychowanek Barcy. Takie głosy dało się też słyszeć po niedzielnym meczu z Valencią. Cios w Lewandowskiego w trakcie meczu. Siedział na ławce, nie mógł nic zrobić FC Barcelona gromi Valencię, Szczęsny znów zawiódł. Niskie noty dla Polaka Szczęsny znów interweniował w 1. połowie nie w porę i faulował w polu karnym Hugo Duro. Sędzia odgwizdał jedenastkę, ale po interwencji VAR-u decyzję zmienił. W 59. minucie Duro dopiął jednak swego i "z akcji" pokonał polskiego golkipera. Z zawodem spotkała się także interwencja byłego golkipera Juventusu z 73. minuty, kiedy piłka zatrzepotała w siatce. A zdecydowanie była w zasięgu Szczęsnego. Na szczęście dla niego "Nietoperze" nie przypilnowały wówczas linii spalonego. Pomimo dość przeciętnego występu został nagrodzony przez Hansiego Flica. Szkoleniowiec Barcy w obecności mediów ogłosił, że zamierza w najbliższych spotkaniach stawiać na Polaka. Zadeklarował też, że zamierza wystawić go w starciu ostatniej kolejki Ligi Mistrzów z Atalantą Bergamo. - Jeśli gramy w ten sposób, Wojtek będzie grał również w kolejnych meczach. Patrzymy na to, jaki zawodnik daje drużynie siłę, której potrzebujemy. W związku z tym tak zadecydowaliśmy [...] Szczęsny zagra w następnym meczu z Atalantą - podkreślił trener. Flick postawił na Szczęsnego, fani oburzeni. Ogromne poruszenie w mediach Deklaracja Niemca spotkała się z burzliwymi reakcjami ze strony kibiców. Ci w mediach społecznościowych wyrażali w przeważającej liczbie pogląd, jakoby wybór Polaka nie był tym optymalnym, biorąc pod uwagę styl gry "Blaugrany". Nie brakowało przy tym apeli do trenera, czy wyrazów wsparcia dla wychowanka Barcy. Najpierw pogrom Barcelony, a potem takie wieści o Lewandowskim. Ogłoszono tuż po meczu Zbliżony pogląd wyraził w rozmowie z redakcją "WP Sportowe Fakty" Cezary Wilk. Były gracz Deportivo La Coruna i Realu Saragossa podkreślił, że Hansi Flick dał się wciągnąć w publiczną debatę w kwestii wyboru bramkarzy. - Powiem szczerze, że już osobiście pogubiłem się z tą całą sagą "Wojtek Szczęsny kontra Inaki Pena"[...] Spodziewałem się, że Inaki Pena będzie pierwszym bramkarzem i tak naprawdę z punktu widzenia meczowego nie dał powodu, by go zmieniać - stwierdził. - Wydaje mi się, że Hansi Flick dał się wplątać w taką dyskusję bardziej dziennikarską, którą dziennikarze stworzyli na temat tych dwóch bramkarzy. Trochę chyba się temu poddał, popłynął z prądem i potem ciężko mu było jakoś z tego wybrnąć. Wydawało mi się, że na początku zdecydowanie postawił na Inakiego Penę i to był jego wybór. Później gdzieś zaczęła się pojawiać rotacja, a teraz już nie podejmę się analizy głowy Hansiego Flicka i jaki on ma pomysł na zaistniałą sytuację - dodał Cezary Wilk. W środę FC Barcelona podejmie Atalantę Bergamo. Jeśli Hansi Flick nie rzucał słów na wiatr, między słupkami ponownie powinien stanąć Wojciech Szczęsny.