Nieprawdopodobnie intensywne tempo gry już od pierwszych minut rywalizacji na San Mames narzucili piłkarze Athletiku. Gospodarze rzucili się na Real Madryt z zamiarem szybkiego otwarcia wyniku. "Królewskich" ratować musiał Thibaut Courtois, ale w 14. minucie to piłkarze gospodarzy zbledli, kiedy arbiter pobiegł do monitora VAR z zamiarem sprawdzenia, czy w polu karnym nie doszło do przewinienia. Ostatecznie Jose Maria Sanchez Martinez odgwizdał spalonego, a Real Madryt rzutu karnego nie otrzymał. Z kolejnymi atakami sunął za to Athletic. W 31. minucie powinno być 1:0, ale fatalnie przestrzelił Berenguer. Nie wykorzystał kapitalnie dogranej mu piątką przez Inakiego Williamsa piłki. Defensywa "Los Blancos" musiała cały czas mieć się na baczności, bo gospodarze często gościli pod ich polem karnym. Real straci wielką gwiazdę? W hiszpańskich mediach aż huczy, jest reakcja La Liga. Wymiana ciosów na San Mames. Real Madryt na kolanach Berenguer swoje winy odkupił po zmianie stron. W 53. minucie sprytne dośrodkowanie w pole karne posłał Williams, a piłkę odpuścił Asencio. O ile Courtois skutecznie interweniował za pierwszym razem, o tyle dobitka napastnika Athletiku z bliskiej odległości zatrzepotała już w siatce. Gospodarze w 67. minucie sami wyciągnęli rękę do Realu Madryt. Wychodzący do dośrodkowania Agirrezabala staranował Antonio Rudigera, a arbiter nie miał wyjścia i podyktował rzut karny dla "Królewskich". Do stałego fragmentu podszedł Mbappe i tak jak w meczu z Liverpoolem, zmarnował go. Francuz uderzył mało precyzyjnie, a golkiper wyczuł jego intencje i świetnie interweniował. Szczęście uśmiechnęło się do Realu Madryt w 79. minucie. Sparowana przez bramkarza piłka wylądowała pod nogami Jude'a Bellinghama, a Anglik zachował zimną krew i doprowadził do wyrównania. "Królewscy zwietrzyli krew" i rzucili się na rywali. Koszmarny błąd Fede Valverde skutecznie pozbawił ich jednak szansy na wyjście na prowadzenie. Blisko własnego pola karnego pomocnik zagrał wprost pod nogi Guruzety, a ten pomknął z piłką i w sytuacji sam na sam pokonał Thibauta Courtoisa. Nie był to dobry mecz Realu Madryt, o czym najlepiej świadczyły miny zawodników na ławce rezerwowych. Ancelotti starał się ratować zmianami, ale nie przyniosło to skutku. "Los Blancos" przegrali 1:2, notując piątą porażkę na wszystkich frontach od początku stycznia.