"Królewscy", którzy podejmą w sobotę o godz. 18.00 Deportivo La Coruna, muszą radzić sobie jeszcze przez kilka tygodni bez pomocników - Kolumbijczyka Jamesa Rodrigueza, Chorwata Luki Modricia i Niemca Samiego Khediry - a także pary środkowych obrońców: Sergio Ramosa i Portugalczyka Pepe. Ponadto rodak tego ostatniego Cristiano Ronaldo, który zadziwiał kibiców i ekspertów formą w rundzie jesiennej, spuścił nieco z tonu - zdobył "tylko" trzy bramki w siedmiu ligowych meczach w 2015 roku. W sumie w trwającym sezonie ma po 22 kolejkach 28 goli. Choć to wciąż imponujący wynik, już tylko o pięć trafień gorszy jest Argentyńczyk Lionel Messi z Barcelony. W grudniu ubiegłego roku tracił do Ronaldo 12 goli, a Portugalczyk miał ich tyle samo, co Messi i jego partnerzy z ataku Brazylijczyk Neymar oraz Urugwajczyk Luis Suarez razem wzięci. Ostatnio o napastniku "Królewskich" zrobiło się głośno z powodów pozaboiskowych. Urządził on bowiem dla kolegów z drużyny imprezę z okazji 30. urodzin kilka godzin po klęsce z Atletico. Krytyka spadła także na Rodrigueza, Pepe, Brazylijczyka Marcelo i Khedirę po tym, jak ich zdjęcia podczas zabawy pojawiły się w mediach. "Sprawa imprezy nie jest moją sprawą. Nigdy nie wyrażałem opinii o prywatnym życiu piłkarzy i nie zamierzam zacząć tego robić dzisiaj. Niektórym wydaje się, że to może wpłynąć na ich poważne podejście do pracy, ale ten skład już wielokrotnie demonstrował swój profesjonalizm" - uciął na konferencji prasowej włoski trener Realu Carlo Ancelotti. Szkoleniowiec przyznał też, że drużyna straciła koncentrację od początku roku, po zakończeniu rekordowej wśród hiszpańskich klubów serii 22 kolejnych zwycięstw we wszystkich rozgrywkach. "Rozumiem frustrację kibiców, bo my ją podzielamy. Szczególnie po meczu z Atletico. Ale to nam też daje motywację, aby poprawić niektóre elementy. Czasem krytyka wyzwala pozytywną reakcję" - podkreślił Ancelotti. Tymczasem Messi w ostatnich tygodniach odzyskał formę, do której przyzwyczaił w latach 2009-2012, kiedy czterokrotnie wybierano go najlepszym piłkarzem globu. Wraz z nim lepiej zaczął również grać cały zespół. Po 10 kolejnych zwycięstwach, wliczając wszystkie rozgrywki, Barcelona ma 53 punkty i traci tylko jeden do lidera. Takiej serii wygranych "Duma Katalonii" nie zanotowała od ponad czterech lat. Jej kolejnym rywalem będzie walczące o utrzymanie Levante (niedziela, godz. 17.). "Tak, bez wątpienia jesteśmy w stanie zachować dobrą formę do końca sezonu. To wykonalne, właśnie w tym celu rotujemy składem" - zapewnił trener Luis Enrique w środę, na konferencji prasowej po wygranym pierwszym meczu półfinału Pucharu Króla z Villarreal 3-1. Tymczasem broniące tytułu trzecie w tabeli Atletico Madryt (50 pkt), które w miniony weekend wygrało czwarte z sześciu ostatnich derbów z Realem, planuje na spokojnie i z pokorą podejść do niedzielnego, wyjazdowego meczu z Celtą Vigo (godz. 21.). "Zagraliśmy wielki mecz, ale to już za nami. Nie myślimy o mistrzostwie, a wyłącznie o następnym spotkaniu. Tego musimy się trzymać - skupić się na zwycięstwie i trzech punktach w Vigo, bo starcie z Realem to już przeszłość" - podkreślił środkowy obrońca Brazylijczyk Joao Miranda, cytowany na oficjalnej stronie internetowej mistrzów kraju. W sobotę o 16.00 Sevilla Grzegorza Krychowiaka podejmie przedostatnią w tabeli Cordobę. 23. kolejkę zakończy poniedziałkowe starcie beniaminka Eibar z zespołem Elche, którego bramkarzem jest Przemysław Tytoń. Trzeci z Polaków w La Liga - Cezary Wilk - w ostatnich tygodniach nie znalazł się ani razu w kadrze Deportivo La Coruna. Wyniki, terminarz i tabela Primera Division