Hansi Flick objął Barcelonę pod koniec maja ubiegłego roku. Chyba sam nie spodziewał się tak udanego pierwszego roku pracy w Katalonii. Odzyskał tytuł mistrza Hiszpanii i dołożył do tego krajowy Superpuchar i Puchar Króla. W Lidze Mistrzów zatrzymał się na półfinale. Nikt inny nie mógł zdobyć tytułu Trenera Sezonu w La Liga. Werdykt w tej sprawie ogłoszono w poniedziałek, osiem dni po zakończeniu rozgrywek. Decyzja była formalnością. Lewandowski i Szczęsny kompletnie pominięci. Gwiazda Barcelony nie pomyślała o Polakach Flick nie miał sobie równych. Pierwszy rok pracy kończy tytułem Trenera Sezonu Oprócz Niemca w gronie nominowanych znaleźli się także Jose Bordalas (Getafe CF), Manolo Gonzalez (Espanyol), Manuel Pellegrini (Betis Sewilla), Michel (Girona FC), Ernesto Valverde (Athletic Bilbao) i Diego Simeone (Atletico Madryt). "Barcelona przegrała tylko sześć z 38 meczów w La Liga i zdobyła 102 bramki. To największa liczba goli w pięciu najlepszych ligach w tym sezonie. Dzięki temu Barca stała się najbardziej bramkostrzelną drużyną w historii ligi z 6579 trafieniami" - to fragment uzasadnienia. Jeszcze w maju Flick przedłużył kontrakt z "Dumą Katalonii" do połowy 2027 roku. Klub nalegał na dłuższy okres współpracy. Ale stanęło na wariancie, przy którym obstawał 60-letni szkoleniowiec - czyli przedłużeniu umowy o kolejny rok. - Mam dużo energii i mam wiele pomysłów na to, co możemy zrobić. Nie jestem trenerem, który chce podpisać trzyletni kontrakt i zabezpieczyć sobie przyszłość. Nie jestem takim trenerem. Lubię pracować dla najlepszego klubu na świecie i moja mentalność polega na tym, aby robić to rok po roku - tłumaczył Flick na jednej z kwietniowych konferencji prasowych. W sukcesie pomogli mu dwaj Polacy - Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. Ten pierwszy zostaje w Barcelonie na kolejny sezon. Ten drugi otrzymał propozycję dwuletniego kontraktu, ale nie podjął jeszcze wiążącej decyzji.