Na podstawie relacji hiszpańskich mediów, lecz również wypowiedzi obu bramkarzy, można odnieść wrażenie, że im bliżej do powrotu Marca-Andre ter Stegena do gry, tym bardziej napięta staje się atmosfera w Barcelonie. Z jednej strony obaj golkiperzy wypowiadają się o sobie z wielkim szacunkiem i podkreślają łączące ich dobre relacje. Z drugiej Niemiec regularnie gości w różnych redakcjach, czym wysyła bardzo jasny sygnał w stronę Hansiego Flicka - chcę grać jeszcze w tym sezonie. Oburzające słowa Ter Stegena. W Barcelonie rozpętała się burza Ter Stegen znany jest ze swojej ambicji, lecz także wysoce bezkompromisowego podejścia. W przypadku gdy otrzyma już zielone światło do gry, a Hansi Flick dalej będzie stawiał na Szczęsnego, może odbić się to na atmosferze w szatni. A swego czasu 32-latek stał się w stolicy Katalonii prawdziwą persona non grata. Wszystko w związku z ultimatum, jakie postawił władzom klubu. - Rozważałem wtedy nawet zmianę klubu. To był czas, kiedy nie byłem zadowolony z sytuacji w FC Barcelona, bo choć zdobyliśmy wiele trofeów, nie grałem w La Liga. 25 lub 28 meczów w sezonie w rozgrywkach pucharowych już mnie nie zadowalało. Chciałem być niekwestionowanym numerem jeden. Mieliśmy nawet spotkanie w Barcelonie. Pep Guardiola przyleciał tutaj, a potem spotkaliśmy się w domu jego przyjaciela. Wyjaśnił mi swoje pomysły i powiedział, że podpisze kontrakt z Manchesterem City tego lata i że bardzo chciałby mnie mieć. Pep bardzo się postarał. Potem pomyślałem o tym i powiedziałem sobie, że to może być rozwiązanie mojego problemu i że plan, który mają w Manchesterze City, wydał mi się bardzo interesujący - ujawnił w rozmowie z redakcją "BILD". W efekcie działacze i sztab szkoleniowy "Dumy Katalonii" się ugięli. Na ławkę powędrował Claudio Bravo, a ter Stegen miał monopol na grę. Koledzy z szatni byli jednak wysoce rozczarowani postawą bramkarza. To był początek końca Chilijczyka w Barcelonie. Z uwagi na aktualną sytuację Barcy, a także czas, w jakim ukazał się wywiad, słowa Niemca odebrano za wysoce oburzające. Jak gdyby chciał przypomnieć, co może się stać, jeśli nie będzie grał kosztem Polaka. Hiszpański dziennikarz zniesmaczony słowami Ter Stegena. Stanął w obronie Szczęsnego Wyjątkowo zniesmaczony wypowiedziami kapitana "Blaugrany" był David Sanchez. Dziennikarza na antenie rozgłośni "Cadena COPE" skrytykował ter Stegena, jednocześnie sympatyzując mocno z Wojciechem Szczęsnym. Hiszpanie wydali osąd ws. Szczęsnego i ter Stegena. "To byłoby szaleństwo" - Ter Stegen wraca po bardzo poważnej kontuzji, jest bez rytmu i kompletnie nie rozumiem jego nieustannego pojawiania się w mediach i wysyłania jasnego sygnału, że chce teraz grać. To nielogiczne i niestosowne. A co najważniejsze, on na to nie zasługuje [...] Najbardziej denerwuje mnie ten fałszywy obraz, jaki tworzy ter Stegen. Pojawia się regularnie na zdjęciach, udziela mnóstwo wywiadów i ciągle się powtarza, jakby wywierał dodatkową presję na sztab szkoleniowy - dodał oburzony dziennikarz. Debata na temat tego, kto powinien mieć miejsce w wyjściowym składzie Barcelony kiedy już Marc-Andre ter Stegen otrzyma zielone światło do gry jest dość jdnostronna. Niewielu jest zwolenników gry Niemca, którego forma po tak długiej absencji jest wielką niewiadomą. Polak natomiast imponuje skutecznością interwencji i stał się jednym z bohaterów Barcelony w ostatnich tygodniach. Burza w Barcelonie, Ter Stegen i Szczęsny w centrum. Hiszpanie wydali brutalny werdykt