Talizman FC Barcelony na El Clasico. Tak się zdobywa trofea, ale teraz najtrudniejszy sprawdzian
Wojciech Szczęsny po raz siódmy zagra przeciwko Realowi Madryt, a po raz czwarty będzie to słynne El Clasico. Jako bramkarz FC Barcelony wygrał z Królewskimi wszystkie spotkania, choć w każdym padło mnóstwo bramek. Po raz pierwszy Polak wystąpi na stadionie Santiago Bernabeu, a stawką meczu jest pozycja lidera w La Liga (niedziela, godz. 16:15, transmisja Eleven Sports, relacja na żywo na Interia.pl).

Gdyby nie kontuzje innych bramkarzy, prawdopodobnie Szczęsny nigdy nie zagrałby w El Clasico. Wszystko zaczęło się od poważnego urazu Marca-Andre ter Stegena na początku poprzedniego sezonu. Polak, który już ogłosił zakończenie kariery, dał się namówić Barcelonie i wrócił do gry. Bronił jednak Inaki Pena - aż do momentu, gdy hiszpański golkiper podpadł trenerowi Hansiemu Flickowi. Na początku 2025 roku do bramki wszedł Szczęsny, prezentował bardzo pewną postawę i występował niemal do końca sezonu.
Pierwsze El Clasico Szczęsnego - od czerwonej kartki do trofeum
Polak po raz pierwszy stanął w bramce podczas El Clasico. Wcześniejsze mecze z Realem nie należały do udanych. Jako bramkarz AS Roma w Lidze Mistrzów dwukrotnie przegrał 0:2. Z Juventusem Turyn odpadł z Królewskimi w ćwierćfinale tych rozgrywek (3:1 i 0:3). Karta się jednak odwróciła, choć w pierwszym meczu mógł zostać antybohaterem.
W finale Superpucharu Hiszpanii prowadzenie objął Real po bramce Kyliana Mbappe, ale następnie rozpędziła się Barcelona - zdobyła pięć goli między 22. a 48. minutą. Osiem minut później Szczęsny za faul taktyczny zobaczył czerwoną kartkę. Zastąpił go Pena, lecz drużyna z Madrytu zdołała strzelić tylko jedną bramkę, a Polak sięgnął po pierwsze trofeum z "Dumą Katalonii".
Dwa kolejne trofea w barwach Barcelony
Flick nadal stawiał na Szczęsnego. Kolejnym El Clasico był finał Pucharu Króla. Barcelona wygrywała 1:0, ale w ciągu siedmiu minut Real wyszedł na prowadzenie. Do dogrywki doprowadził Ferran Torres, a decydującą bramkę w 116. minucie zdobył Jules Kounde. To było już drugie trofeum dla polskiego bramkarza.
W 35. kolejce La Liga pierwszy ligowy występ Polaka w El Clasico. Przed tym meczem Real wciąż mógł myśleć o obronie mistrzostwa. Zwycięstwo zmniejszyłoby straty do liderującej Barcelony do punktu przy trzech pozostałych kolejkach. Po kwadransie gry na to się zanosiło - Królewscy prowadzili 2:0. Wówczas Barcelona ponownie wrzuciła najwyższy bieg - strzeliła cztery gole między 19. a 45. minutą. Po przerwie goście jeszcze postraszyli trzecim trafieniem Mbappe, ale to było wszystko, na co ich było stać. Przewaga zespołu Flicka urosła do siedmiu punktów, a Szczęsny mógł świętować trzecie trofeum.
Powrót do gry i czwarte El Clasico przed Szczęsnym
Bieżący sezon Polak znów rozpoczął na ławce rezerwowych i ponownie uśmiechnęło się do niego szczęście (czy raczej pech innego bramkarza). Ter Stegen doznał kolejnego urazu jeszcze przed startem rozgrywek. Joan Garcia, który ma być bramkarzem Barcelony na kolejne lata, pod koniec września uległ kontuzji łąkotki. Flick ponownie postawił na Szczęsnego.
Teraz przed Polakiem czwarte El Clasico, ale pierwsze rozegrane na Santiago Bernabeu. Stawka nie jest jeszcze tak wielka - to dopiero dziesiąta kolejka. Jednak Szczęsny-talizman jest bardzo potrzebny. Barcelona jest wiceliderem z dwoma punktami straty właśnie do Realu. Może go wyprzedzić i zasiąść na fotelu lidera, ale równie dobrze zwiększyć stratę do pięciu punktów.

















