Szczęsny wyznał prawdę, tak wygląda jego relacja z Ter Stegenem. Jest potwierdzenie
Bardzo głośno w Barcelonie było w zeszłym sezonie o Wojciechu Szczęsnym i Marcu-Andre ter Stegenie. Polak zastąpił kontuzjowanego wówczas Niemca w bramce i nawet po jego powrocie do zdrowia nie oddał miejsca w bramce. W mediach wielokrotnie pojawiał się temat relacji między bramkarzami. 35-latek w rozmowie z "Mundo Deportivo" rozwiał wszelkie wątpliwości w tej sprawie.

W październiku 2024 roku Wojciech Szczęsny został piłkarzem Barcelony. Wszystko ze względu na nieoczekiwaną kontuzję Marca-Andre ter Stegena, ówczesnego podstawowego golkipera drużyny Hansiego Flicka. Początkowo Niemca w bramce zastępował Inaki Pena, lecz Polak wskoczył do podstawowej "11" na początku 2025 roku.
Barcelona z nim w składzie spisywała się bardzo dobrze i wywalczyła aż trzy trofea, Superpuchar, puchar i mistrzostwo Hiszpanii. W mediach głośno było o sytuacji Ter Stegena, który nawet po powrocie do zdrowia oglądał mecze drużyny z ławki rezerwowych.
Sporo mówiło się również o relacji golkiperów. Niemiec wielokrotnie miał się domagać gry i wejścia w miejsce Szczęsnego. Spekulacje postanowił uciąć Polak, który w rozmowie z "Mundo Deportivo" zdradził, że zawodnicy są przyjaciółmi. Wspomniał również, że z perspektywy Hansiego Flicka zrozumiała była decyzja o braku zmiany bramkarza.
Mamy fantastyczną relację, jesteśmy przyjaciółmi i dużo rozmawiamy. Myślę, że z perspektywy menedżera zrozumiałe jest, że kiedy wszystko idzie dobrze i wygrywamy prawie każdy mecz, nie chce się niczego zmieniać, podejmować ważnych decyzji ani ryzykować
Szczęsny ujawnia ws. Ter Stegena. "Widziałem"
Polak wypowiedział się także w temacie potencjalnej złości Niemca. W trakcie swojego pobytu w Barcelonie nigdy nie widział, aby ten był zdenerwowany z powodu braku gry. Były reprezentant Polski zdradził również, że nawet gdyby był, to nie miałby mu tego za złe.
- Ostatecznie zdobyliśmy trzy trofea, co jest ważne. Jeśli drużyna nie wygrywa, można się naprawdę wkurzyć, bo można powiedzieć: "Gdybym wrócił, może byśmy wygrali", ale zdobyliśmy trzy trofea. Graliśmy fantastycznie i widziałem, że Marc bardzo się cieszył, że drużyna i klub wróciły na swoje miejsce, czyli zdobywają trofea. Nigdy nie widziałem, żeby był sfrustrowany. Może i był, ale nie winiłbym go, gdyby był. Nigdy nam tego nie okazywał - dodał.
Aktualnie FC Barcelona po ośmiu kolejkach La Ligi z 19 punktami zajmuje drugie miejsce w ligowej tabeli. Do liderującego Realu Madryt traci dwa "oczka". Drużyna Hansiego Flicka następny mecz zagra 18 października z Gironą.











![Czerwona kartka za "cios karate". Sędzia nie miał wątpliwości [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LXIID5EMXUGQA-C401.webp)



