Porażka Dumy Katalonii z Las Palmas w ubiegłym tygodniu sprawiła, że temat debiutu Wojciecha Szczęsnego w Barcelonie wrócił jak bumerang. Niektórzy eksperci z Półwyspu Iberyjskiego twierdzili, że Inaki Pena tym razem się nie popisał i zawinił przy bramkach strzelanych przez gości sobotniego spotkania. Tym samym nie brakowało głosów, że Hansi Flick powinien postawić na byłego reprezentanta Polski. Nie jest to jednak pierwszy raz, gdy hiszpańscy dziennikarze "wpychają" Szczęsnego do bramki Blaugrany. Zwłaszcza tuż po podpisaniu kontraktu przez Polaka z klubem mówiono, że kwestią kilku tygodni jest ugruntowanie sobie pozycji przez doświadczonego golkipera. Mimo takich prognoz Szczęsny wciąż nie doczekał się debiutu i na razie nie zanosi się na to, aby miał on nastąpić w najbliższych meczach Barcelony. Szczęsny coraz bliżej debiutu? Ten termin pada coraz częściej Zwłaszcza, że sam niemiecki szkoleniowiec Dumy Katalonii jasno daje do zrozumienia, że na ten moment nie planuje zmian na pozycji bramkarza. Mimo że zespół wpadł w kryzys, Flick rozwiązań będzie szukał na innych pozycjach. Tym samym zniecierpliwienie fanów Szczęsnego narasta. Po raz kolejny jednak w spekulacjach o debiucie Polaka przewija się styczeń. Wówczas Barcelona będzie grała na wielu frontach. Burza wokół Szczęsnego, miarka się przebrała. Jednoznaczny komunikat z Hiszpanii W rozmowie z WP SportoweFakty na ten sam moment sezonu wskazuje Piotr Urban, ekspert Eleven Sports. "Moment Wojtka jeszcze nadejdzie, ja w to wciąż wierzę. Nie ma złudzeń, że jest lepszym bramkarzem od Inakiego Peny. W styczniu FC Barcelona rozpocznie zmagania w Superpucharze. Niebawem przystąpi do walki o Puchar Króla. Pojawi się więcej okazji, by sprawdzić Wojtka. Musi poczekać" - uważa ekspert ligi hiszpańskiej. Urban uważa, że sytuacja z bramkarzami w Barcelonie jest dla Flicka bardzo korzystna, bo wie, że w przypadku załamania formy Peni, ma fachowca na ławce rezerwowych. Ekspert wypowiedział się również o słabszym momencie Blaugrany w lidze. "Z perspektywy FC Barcelony, pewnie szkoda, że zespół nie wykorzystał słabszego momentu Realu Madryt i jeśli "Królewscy" wygrają zaległe spotkanie, Katalończycy będą musieli gonić. Z drugiej strony, do zakończenia sezonu zostało jeszcze wiele spotkań. Wciąż wszystko jest otwarte. FC Barcelona nadal może walczyć o potrójną koronę, a Robert Lewandowskim o Złotą Piłkę. Dlaczego nie?" - pyta retorycznie Urban.