Trener FC Barcelona Hansi Flick wyrażał ostatnio wielkie zadowolenie z faktu, że listopad dobiegł już końca. Zrobił to tuż po tym, jak jego drużyna ograła 5:1 Mallorcę w swoim pierwszym, grudniowym spotkaniu. Ale i ostatni tegoroczny miesiąc być może nie będzie kojarzył się niemieckiemu szkoleniowcowi najlepiej, bo już w kolejnym meczu "Duma Katalonii" kolejny raz straciła punkty, a on sam wyleciał na trybuny po obejrzeniu czerwonej kartki. W sobotnie popołudnie Barcelona została zatrzymana na Estadio Benito Villamarin przez Real Betis, który rzutem na taśmę wywalczył remis 2:2. Po pierwszej połowie goście prowadzili 1:0 za sprawą bramki, którą zdobył Robert Lewandowski. W drugiej osłonie spotkania doszło już jednak do wymiany ciosów, którą zakończył dopiero w 94. minucie Assane Diao, w sprytny sposób pokonując Inakiego Penę. FC Barcelona zremisowała z Realem Betis. Inaki Pena zabrał głos po meczu Hiszpan w dalszym ciągu jest podstawowym bramkarzem FC Barcelona, podczas gdy Wojciech Szczęsny jeszcze nie doczekał się debiutu po swoim transferze, który miał miejsce jeszcze w październiku. Po meczu z Realem Betis nie mógł być jednak zadowolony z końcowego wyniku, a całe spotkanie podsumował w dość mocnych słowach. - Jesteśmy wkurzeni - to najłagodniejsze z możliwych tłumaczeń słów 25-latka, jakie cytują hiszpańskie media, choć słownik podsuwa tu także inne, niecenzuralne opcje. Podstawowy bramkarz Barcelony pokusił się także o krótką ocenę własnej sytuacji. A przecież cieszy się on ogromnym zaufaniem trener Hansiego Flicka, który już niejednokrotnie podkreślał publicznie, że to właśnie Inaki Pena jest jego podstawowym wyborem. Zwłaszcza wówczas, gdy pod adresem Hiszpana padały głosy krytyki w związku z jego postawą między słupkami. - Na poziomie osobistym cieszę się, że mogę prezentować efekty swojej pracy. Gra dla Barcelony to duma i przyjemność. Teraz w środę mamy kolejny bardzo ważny mecz - powiedział Inaki Pena. A wspomnianym meczem jest hitowe starcie z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Obie ekipy znajdują się obecnie w czołówce klasyfikacji fazy ligowej, zajmując odpowiednio trzecią i czwartą lokatę. Piłkarskiej jakości na murawie Signal Iduna Park nie powinno więc zabraknąć. Będzie to zapewne spotkanie wyjątkowe dla Roberta Lewandowskiego, który przecież właśnie w barwach BVB wypłynął na szerokie wody europejskiej piłki. A tym razem do Niemiec przyjedzie już jako jeden z trzech piłkarzy - poza Cristiano Ronaldo i Leo Messim - którzy przebili granicę 100 goli strzelonych na boiskach Champions League.