FC Barcelona i Real Madryt rozpieszczają kibiców w tegorocznych konfrontacjach między sobą. Europa na dobre nie ochłonęła po obfitującym w zwroty akcji finale Pucharu Króla, a już 11 maja w stolicy Katalonii kibice są świadkami kolejnego spektakularnego meczu. Podczas dzisiejszego starcia przyjezdni potrzebowali zaledwie czternastu minut, by objąć dwubramkowe prowadzenie. Odpowiedź gospodarzy przyszła natychmiastowo. Dublet zaliczył Raphinha, ponadto na listę strzelców wpisali się Eric Garcia oraz Lamine Yamal. I z 0:2 zrobiło się 4:2. Sześć goli do przerwy to historyczny wynik, który ciężko będzie przebić w najbliższych latach. Ba, minimum tyle bramek w El Clasico w pierwszej połowie wcześniej padało tylko trzykrotnie. Wspomniane spotkania odbyły się w ubiegłym wieku - w 1935 roku oraz dwukrotnie w 1943. Ciekawostką statystyczną pochwalił się profil "MisterChip (Alexis)" w serwisie X. W niecałą godzinę wpis obejrzało sto tysięcy użytkowników tejże społecznościowej platformy. Aż sześć goli do przerwy w Barcelonie. Na taki moment kibice czekali naprawdę długo Niestety swoją rolę odegrał w tym Wojciech Szczęsny. Polak szybko sprokurował rzut karny po tym, gdy sfaulował Kyliana Mbappe. Francuz sam podszedł do piłki i wyprowadził "Królewskich" na prowadzenie. Kilka minut później cieszył się on z drugiego trafienia. Początkowo mocno oberwało się za to warszawianinowi. Na szczęście później uwagę od niego odwrócili zespołowi koledzy, dzięki którym FC Barcelona schodziła uśmiechnięta do szatni. Goście byli natomiast kompletnie zaskoczeni. Za nic w świecie nie spodziewali się takiego zwrotu akcji. "Barcelona gra bardzo dobrze, może przegrywać, ale zawsze wie, o co gra, i zawsze na to stawia. Przy okazji... Arogancja Mbappe nie trwała długo" - cieszą się sympatycy "Dumy Katalonii" w mediach społecznościowych. Ich drużyna ostatecznie triumfowała 4:3. Tekstowy zapis z niedzielnego widowiska dostępny w Interia Sport. Link TUTAJ.