Po imponujących zwycięstwach nad Realem Madryt, czy Realem Betis FC Barcelona kolejny raz została powstrzymana przez Getafe. Sztab szkoleniowy zdawał sobie sprawę, że rywalizacja z agresywnie grającą drużyną dołu tabeli będzie bardzo wymagająca. W końcu "Dumie Katalonii" nie udało się na wyjeździe strzelić gola Getafe w żadnym z czterech poprzednich meczów. Przełamanie nastąpiło w sobotę, ale kompletu punktów nie dało. Barca rozpoczęła od szybkiego prowadzenia po golu Julesa Kounde, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Arambarri. A później Getafe zaczęło grać w "swoją grę" - przerywać akcje faulami, opóźniać wznowienia gry i starać się za wszelką cenę wybijać z rytmu podopiecznych Hansiego Flicka. I to im się udało. W drugiej połowie co prawda Raphinha miał na nodze piłkę na 2:1, ale tym razem zawiodła skuteczność. Skandal w meczu Barcelony z Getafe. Alejandro Balde ofiarą rasistowskich ataków Pod koniec rywalizacji zagotowało się pomiędzy piłkarzami obu drużyn. Alejandro Balde klepnął w policzek Ismaela Bekhouchę, a po chwili piłkarz wdał się jeszcze w sprzeczkę z Alvaro Rodriguezem, za co arbiter napomniał go żółtą kartką. Sytuację z ławki rezerwowych obserwował Robert Lewandowski, który został zmieniony w 81. minucie. Jak się później okazało, postawa lewego obrońcy była po części efektem skandalicznego zachowania kibiców Getafe. Lewandowski na okładkach Hiszpanów po porażce. Zwracają uwagę na jedno Balde zdradził po końcowym gwizdku arbitra, że był nieustannie atakowany przez fanów gospodarzy na tle rasistowskim. Zgłosił to zresztą sędziemu. Sytuacja mocno rozsierdziła Hansiego Flicka. Podczas konferencji prasowej niemiecki szkoleniowiec kilkukrotnie podkreślił, że "w życiu, ani w piłce nie ma miejsca na rasizm". Po meczu ukazał się również komunikat ze strony klubu. FC Barcelona, cytując niemal słowa trenera napisała, że "nie ma miejsca na rasizm". Wyraziła przy tym wsparcie dla Alejandro Balde. Sprawą najpewniej w najbliższym czasie zajmie się komisja ligi. Bezlitosne oceny dla Lewandowskiego. Polak kompletnie zrównany z ziemią Kolejne potknięcie Barcelony może wykorzystać w niedzielę Real Madryt. Jeśli "Królewscy" wygrają z Las Palmas, zyskają już siedem punktów przewagi nad "Blaugraną".