Drużyna Barcelony, chcąca odkuć się po prestiżowej porażce 1-2 w El Clasico z Realem Madryt, rozpoczęła dosyć nerwowo i gospodarze w pierwszych minutach dwukrotnie postraszyli "Dumę Katalonii". W obu sytuacjach na posterunku był Marc-Andre ter Stegen. Sami też prosili się o kłopoty. Fatalny błąd obrońców z Madrytu sprawił, że w 9. min o włos od gola znalazł się Memphis Depay. Po przechwycie w polu karnym piłka trafiła do Holendra, który nie zastanawiając się huknął na bramkę, ale strzał minął prawy słupek bramki strzeżonej przez Stolego Dimitrievskiego. Po kwadransie zapachniało rzutem karnym dla gości. Sergio Aguero przewrócił się w "16" na nodze Dimitrievskiego, ale znany sędzia Antonio Mateu Lahoz nie dopatrzył się przewinienia. Inna sprawa, że Argentyńczyk zbyt daleko wypuścił sobie futbolówkę i nie byłby w stanie jej dopaść. Kilka minut później świetnym strzałem popisał się Radamel Falcao, ale jeszcze lepiej w bramce spisał się ter Stegen. Uderzenie kolumbijskiego snajpera było minimalnie niecelne, lecz golkiper i tak zdołał na wszelki wypadek trącić piłkę. Imponujący od początku sezonu ofensywnym stylem gospodarze Beniaminek nie ulękli się Barcy i skarcili rywala w 30. minucie. Jak junior w środku pola zachował się rutyniarz Sergio Busquets, do którego doskoczył Oscar Trejo i przejął piłkę. Następnie posłał kierunkowe podanie do Falcao, a ten w polu karnym "wkręcił" w murawę Gerard Pique i precyzyjnym strzałem lewą nogą zmieścił piłkę w bramce. Memphis Depay marnuje rzut karny Minęło sześć minut i wielu kibiców już widziało gola wyrównującego. Depay doskonale uwolnił się spod krycia, następnie wyłożył piłkę na przedpole bramkowe, ale Sergino Dest strzelił najgorzej jak mógł, z kilku metrów przenosząc piłkę wysoko nad bramką.Podopieczni Ronalda Koemana przycisnęli miejscowych, ale z optycznej przewagi w pierwszej połowie niewiele wynikało.W 72. min minucie piłkarze Barcelony mieli wymarzoną okazję, aby w końcu doprowadzić do remisu. Lahoz podyktował rzut karny, a do piłki podszedł Depay. Strzał Holendra nie był najgorszy, ale świetną paradą popisał się Dimitrievski, bezbłędnie wyczuwając intencje strzelca. Sparował piłkę, a gdy doskoczył do niej, atakowany przez przeciwnika nabawił się urazu. Nie było wiadomo, czy będzie w stanie kontynuować mecz, ale chwilę potem nadal strzegł bramki. Spotkanie zostało przedłużone aż o osiem minut, obie drużyny stwarzały zagrożenie, ale wynik już nie uległ zmianie. W 97. min piłkę meczową miał Aguero, ale z trudnej pozycji strzałem głową nie był w stanie skierować piłki w światło bramki. Mało tego, piłkę na nodze miał jeszcze Gavi, lecz uderzył fatalnie.Art