- Ja wiem, że jeśli zadzwoni pan do prezesa, to on jeszcze dziś wyleje mnie z pracy. Nie musi mi pan jednak tego przypominać na każdym treningu - mówił do Leo Messiego Gerardo "Tata" Martino. Mało znany poza Argentyną trener dostał swoją życiową szansę w Barcelonie w sezonie 2013-2014. Nie zdobył z nią nic poza marnym Superpucharem Hiszpanii. Zwolniony z Camp Nou dostał jednak w swojej ojczyźnie posadę selekcjonera. Barca dała mu więc nazwisko, mimo iż pod jego ręką grała słabiutko. Anegdotę opowiedział były bramkarz, a potem dyrektor sportowy Barcelony Andoni Zubizarreta. Miała być dowodem, że choć trenerzy rządzą szatnią na Camp Nou, to trenerami rządzi Messi. Nie jest to specjalnie odkrywcze, bo Argentyńczyk to piłkarz wszech czasów w Barcelonie. Jego pozycja jest niepodważalna: zdobył z klubem 10 tytułów mistrza Hiszpanii i cztery razy wygrał Ligę Mistrzów. Messi jest instytucją, ale obdarzony nieśmiałym, introwertycznym charakterem nie zabiera głosu zbyt ostentacyjnie. Mimo wszystko jego wpływ na klub jest ogromny. Konflikt z Messim o mały włos nie zakończył się katastrofą dla Luisa Enrique, następcy Gerardo Martino. W styczniu 2014 roku trener ośmielił się posadzić na ławkę Argentyńczyka, bo uznał, że jest przemęczony po oceanicznym locie z meczu reprezentacji. Leo się wściekł, konflikt w szatni załagodzili Xavi Hernandez i Andres Iniesta. A potem Barca zaliczyła jeden z najlepszych sezonów w historii z pięcioma najważniejszymi trofeami w tym mistrzostwem kraju i Ligą Mistrzów. Z następcą Luisa Enrique Ernesto Valverde Messi relacje miał doskonałe. Co z tego skoro drużyna grała poniżej oczekiwań? Szczególnie w Champions League na której Barcelonie zależało najbardziej. W 2018 roku Katalończycy przeżyli traumę w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, gdy pojechali do Rzymu z trzema golami przewagi nad Romą po pierwszym meczu na Camp Nou. Rok później stracili trzy bramki przewagi nad Liverpoolem w półfinale LM. W szatni na Anfield Road Messi siedział samotnie i długo płakał. Poprzedni sezon Barcelona zaczęła z kłopotami, ale Valverde stracił posadę 13 stycznia 2020 roku, gdy Katalończycy byli liderami ligi hiszpańskiej. Zmiany dokonał prezes Josep Maria Bartomeu wbrew woli Messiego. Toteż jego następca Quique Setien miał od początku pod górkę. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Nie było współpracy, porozumienia, choć Setien powtarzał jak mantrę, że Messi to najlepszy piłkarz świata. Drużyna grała coraz gorzej. Straciła mistrzostwo kraju, apogeum kryzysu był ćwierćfinał Ligi Mistrzów z Bayernem. W przeddzień Chilijczyk Arturo Vidal powiedział: - Jutro udowodnimy, że jesteśmy najlepszą drużyną świata. Wynik 2-8 to najwyższa porażka w dziejach Barcelony w rozgrywkach międzynarodowych. Setien wyleciał z posady. Vidal został oddany do Interu. Trud współpracy z Messim w fazie zmierzchu podjął Ronald Koeman. Argentyńczyk chciał latem odejść z Camp Nou, ale prezes Bartomeu do tego nie dopuścił. Po czym sam podał się do dymisji. Barca została bez prezesa, bez pieniędzy, pogrążona w długach wywołanych pandemią i życiem ponad stan. Latem 2017 roku za Neymara dostała od PSG rekordowe 222 mln euro, ale na jego następców wydała 350 mln. Bez efektu. Ani Ousmane Dembele, ani Philippe Coutinho, ani nawet mistrz świata Antoine Griezmann nie dają Barcelonie tego, czego potrzebuje. Zdziesiątkowana przez urazy drużyna z Camp Nou stoi w obliczu najgłębszego kryzysu od dekad. Messi jeszcze czegoś takiego nie doświadczył. W 2005 roku wszedł do pierwszej drużyny i u boku Ronaldinho z miejsca wyrósł na gwiazdę pierwszej wielkości. Pod ręką Pepa Guardioli powstała na Camp Nou maszyna do wygrywania. Leo zapracował na sześć Złotych Piłek. Dziś jednak wygląda na gracza pogrążonego w melancholii. Z całym zespołem. Rok 2020 był najgorszy dla Barcy przyzwyczajonej do wielkich sukcesów ostatnich lat. Na Santiago Bernabeu było tylko trochę lepiej. Pomógł kryzys Barcelony, dzięki któremu Real odzyskał mistrzostwo Hiszpanii. Ale w ostatnich dwóch sezonach odpadał z Ligi Mistrzów w 1/8 finału. To głęboki regres dla drużyny, która w latach 2014-2018 sięgała po Puchar Europy aż cztery razy. Po zwycięstwie w finale w Kojowie nad Liverpoolem w maju 2018 roku, prezes Florentino Perez uznał, że czas zmiany pokoleniowej nadszedł nieuchronnie. Liczył, że robi znakomity interes oddając za 105 mln euro do Juventusu 33-letniego Cristiano Ronaldo. Miał go zastąpić Gareth Bale, co okazało się największą pomyłką w historii Realu. Walijczyk pokochał grę w golfa i więcej czasu spędzał na polu niż boisku do piłki. W dodatku nieporozumieniem póki co okazuje się wyczekiwany latami transfer Edena Hazarda (100 mln euro). Belg o żelaznym zdrowiu w Chelsea, w Realu jest notorycznie kontuzjowany. Nie wiadomo w jakiej właściwie jest formie, bo nieustannie się leczy. Młodzi skrzydłowi: czyli Rodrygo i Vinicius są za mało doświadczeni, by pociągnąć tak wielki zespół. Inwestycja w napastnika Lukę Jovica (60 mln euro) okazała się pudłem stulecia. Pomyśleć, że Perez zrezygnował ze starań o Lewandowskiego, by zatrudnić dziewięć lat młodszego Serba, który w La Liga zdobył dwa gole w 18 miesięcy. W tej sytuacji Królewskich ciągną weterani: Toni Kroos, Luka Modric, Sergio Ramos, Karim Benzema. Nie wygląda to źle. 35-letni Modric odżył, znów jest jednym z najlepszych pomocników ligi hiszpańskiej. Real to wciąż mocna drużyna, ale czy na miarę oczekiwań jej kibiców? Raczej nie. Oni chcą by co roku Królewscy byli najlepsi na świecie. Tymczasem w La Liga doszło do kuriozalnej sytuacji, faworytami do zdobycia tytułu w tym sezonie nie są ani Real, ani Barcelona, tylko Atletico Madryt. Mimo 300 mln euro strat wywołanych koronawirusem, latem Perez będzie musiał sięgnąć do kasy i powalczyć o Haalanda, Mbappe, czy Pogbę. By drużyna była godna nowego stadionu. Podczas pandemii gra w swoim ośrodku treningowym, a Santiago Bernabeu zostaje przebudowany kosztem 550 mln euro. To będzie srebrny obiekt latający na miarę XXI wieku. Na nim mają grać najwięksi piłkarze świata, a nie ci, którzy najwięksi byli trzy lata temu. MiWiTego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! ----------------------------------------------- Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj ponad 20 000 złotych - kliknij Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment.Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!