Real ucieka Barcelonie. Beniaminek rozbity. Duet egzekutorów bez cienia litości
Real Madryt pokonał 4:1 Levante na jego terenie w 6. kolejce La Liga. O triumfie "Królewskich" przesądził duet niezawodnych egzekutorów - Vinicius Junior i Kylian Mbappe. Ten pierwszy zaliczył bramkę i asystę, ten drugi pokonał golkipera rywali dwukrotnie. Ekipa Xabiego Alonso umocniła się na pozycji lidera i ponownie ma pięć punktów przewagi nad Barceloną. W La Liga jako jedyna nie straciła jeszcze punktu.

Kronikarze robili wszystko, by zbudować wokół tego spotkania chociaż namiastkę dramaturgii. Przypomniano więc, że z ostatnich pięciu potyczek między tymi zespołami Real zdołał wygrać tylko dwie. Raz zremisował, w dwóch kolejnych poniósł porażkę.
W konfrontacji beniaminka z liderem tabeli nie było jednak miejsca na prognozowanie sensacji. "Los Blancos" przystępowali do tego starcia w roli murowanych faworytów. Gospodarze mogli jedynie liczyć, że rywalom przytrafi się słabsza dyspozycja dnia.
Beniaminek rozbity przez giganta. Real Madryt na szczycie tabeli z kompletem punktów
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili wprawdzie piłkarze Levante (zakończoną minimalnie chybionym stzrałem), ale potem na murawie dominowali już tylko "Królewscy". Rezultat spotkania mogli otworzyć w 21. minucie. Po uderzeniu Franco Mastantuono piłka zatrzymała się jednak na poprzeczce.
Kilka chwil później było już 0:1. Kapitalnie zewnętrzną częścią stopy przymierzył wówczas Vinicius Junior. Totalnie zaskoczony Mathew Ryan nie podjął nawet próby interwencji.
Prowadzenie wicemistrzów Hiszpanii podwyższył wkrótce Mastantuono. Tym razem Vinicius Junior wcielił się w rolę asystenta. Po jego zagraniu 18-latek z Argentyny huknął nie do obrony w samo "okienko". To dla niego premierowe trafienie w barwach Realu.
Po zmianie stron znów jako pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze. Tym razem natarcie przyniosło im powodzenie. Była 54. minuta, gdy Karl Etta Eyong uprzedził desperacko interweniującego Thibaut Courtois i wepchnął futbolówkę do siatki z najbliższej odległości głową.
Odpowiedź ekipy Xabiego Alonso? Była bezwzględna. Hegemon zadał dwa kolejne ciosy, a w roli głównej wystąpił Kylian Mbappe. Potrzebował na to niespełna 120 sekund.
Najpierw Francuz zamienił na bramkę rzut karny, podyktowany za faul na nim samym. Potem stanął oko w oko z Ryanem, minął go swobodnie i skierował piłkę do pustej bramki. Tym sposobem w 66. minucie zrobiło się 1:4.
Zanosiło się na pogrom, ale więcej goli na kameralnym obiekcie nie padło. Madrytczycy wygrali w lidze szósty mecz z kolei i jako jedyni mogą się pochwalić kompletem punktów. Barcelona, mająca na koncie jeden mecz rozegrany mniej, ponownie traci do lidera pięć "oczek".













![Czerwona kartka za "cios karate". Sędzia nie miał wątpliwości [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LXIID5EMXUGQA-C401.webp)