Primera Division - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę Goście już w 2. minucie domagali się od sędziego podyktowania rzutu karnego, ale sędzia odgwizdał spalonego, bo chwilę wcześniej obrona Realu złapała w pułapkę ofsajdową José Luisa Moralesa. Pięć minut później to doświadczony piłkarz Levante przechytrzył rywali i dał prowadzenie gościom! Dostał kapitalne prostopadłe podanie, którego nie przeciął Raphael Varane, a potem jeszcze podbił sobie piłkę nad interweniującym bramkarzem i trafił do pustej bramki. W 12. minucie sędzia podyktował rzut wolny dla gości za zagranie ręką przez Varane'a, ale dostał sygnał, że obrońca Realu interweniował w polu karnym, więc arbiter wskazał na 11. metr. Thibaut Courtois wyczuł Rogera Martiego, ale strzał był idealny - tuż przy słupku i Levante prowadziło już 2-0. Pięć minut później "Królewscy" cieszyli się z kontaktowego gola, lecz przedwcześnie. Sędzia po konsultacji z asystentem pokazał wprawdzie na środek boiska po tym, jak z bliska piłkę do bramki wpakował głową Marco Asensio, ale VAR naprawił błąd. Gracz Realu był na spalonym, więc bramka została anulowana. Tylko belgijskiemu bramkarzowi zawdzięcza Real, że już po chwili nie było 0-3. Piłkarze Realu atakowali i bardzo bliscy byli strzelenia kontaktowej bramki w 34. minucie, jednak piłka odbiła się od poprzeczki po "główce" Mariano. "Królewscy" przycisnęli, ale bardzo uważnie bronił Oier Olazabal. Fantastyczna była zwłaszcza interwencja w stylu bramkarza piłki ręcznej, gdy stopą odbił piłkę po strzale Lucasa Vázqueza. Dwie minuty przed końcem pierwszej połowy piłkarze Levante kapitalnie wyszli spod wysokiego pressingu rywali, Antonio García Aranda popędził lewym skrzydłem i wyłożył piłkę na czystą pozycję Rubénowi Rochinie. Courtois był bezradny, ale sędzia nie uznał gola, bo VAR wskazał, że wcześniej był spalony. Fani Realu pożegnali swoich piłkarzy schodzących na przerwę gwizdami i machaniem białymi chusteczkami. Trener Julen Lopetegui zdecydował się wzmocnić ofensywę i po zmianie stron za Álvaro Odriozolę na murawie pojawił się Gareth Bale. Zepchnięte do defensywy Levante broniło się na 20. metrze, a faworyci przez pięć minut wymieniali kolejne podania zanim wypracowali pozycję strzelecką. Luka Modrić nie trafił jednak w bramkę. Gdy Erick Cabaco niepotrzebnie faulował Asensio za narożnikiem pola karnego, fani Realu wstrzymali oddech licząc na gola, ale dobrze interweniowali obrońcy Levante. Lopetegui stracił w końcu cierpliwość do bezproduktywnych Isco i Asensio. Ich miejsce w 60. minucie zajęli Karim Benzema i Dani Ceballos. "Królewscy" dochodzili do sytuacji strzeleckich, chcąc pokonać świetnie dysponowanego bramkarza gości, musieli jednak wykazać się większą precyzją niż choćby Bale w 63. i 65. minucie. Ataki przyniosły w końcu efekt w 72. minucie. Bale sprytnie przedłużył podanie głową do Benzemy, te wycofał piłkę na 14. metr, a wbiegający w pole karne Marcelo huknął pod poprzeczkę. Na tego gola Real czekał aż osiem godzin i dwie minuty! Obrona Levante trzeszczała w szwach i w 77. minucie gości uratował słupek po strzale Benzemy. Do siatki trafił Mariano w 88. minucie, ale był na spalonym i arbiter nie uznał gola. W czwartej minucie doliczonego czasu gry trzeciego gola dla Levante powinien strzelić Morales - nie trafił do bramki w sytuacji sam na sam. Mirosz Real Madryt - Levante UD 1-2 (0-2) 0-1 José Luis Morales (7.) 0-2 Roger Martí (13. z karnego) 1-2 Marcelo (72.) Zobacz raport meczowy