"Pracujemy nad tym, by znaleźć sponsora. Oczywiście rozmowy już trwają, ale ciągle szukamy takiego rozwiązania, by można było po prostu jeden człon dodać do starej nazwy" - powiedział Perez hiszpańskim mediom. Do tej pory prawa do nazwy 66-letniego stadionu uchodziły za nie do sprzedania. Zresztą właśnie takie podejście reprezentują także kibice Realu Madryt, którym pomysł ze zmianą się nie podoba. Perez nie ma jednak wyjścia. Jak pokazały ostatnie raporty finansowe, klub jest zadłużony na prawie 600 mln euro. Głównym kandydatem do kupna nazwy jest jedna z linii lotniczych. Jak podają miejscowe media, jest ona w stanie wyłożyć nawet 50 mln euro rocznie. Koncern jest już sponsorem klubu, a jego nazwa "Emirates" widnieje na koszulkach meczowych piłkarzy. Pod koniec października ma zapaść decyzja o modelu przebudowy stadionu. Do klubu wpłynęły cztery projekty. Wiadomo, że wymieniony zostanie dach, dobudowana jedna fasada, a zamiast 85 tys. ma pomieścić 90 tys. kibiców.