Enrique drużynę objął przed sezonem 2014/15. Początek miał fenomenalny. Barcelona wygrała wszystko co najważniejsze - Ligę Mistrzów oraz mistrzostwo i Puchar Hiszpanii. Rok później potwierdziła dominację na krajowym podwórku, ale w LM została wyeliminowana w ćwierćfinale przez Atletico Madryt. Kończący się sezon można już natomiast nazwać rozczarowaniem. Z mistrzostwa cieszy się Real Madryt, a udział w Lidze Mistrzów Barcelona ponownie zakończyła na ćwierćfinale. Tym razem została wyeliminowana przez Juventus Turyn. Sobotni triumf pozwoliłby Enrique pożegnać się z klubem w milszej atmosferze. 47-letni szkoleniowiec już w marcu ogłosił, że odejdzie z końcem rozgrywek. Nie wiadomo jeszcze kto będzie jego następcą, ani gdzie on będzie pracował. "To nie jest sezon, jaki chcieliśmy mieć, ale nie nazywamy go porażką. W sobotę możemy zdobyć kolejne trofeum, a każde, które trafi do klubowej gabloty jest czymś dobrym" - powiedział obrońca Barcelony Gerard Pique. Alaves natomiast w tym sezonie osiągnęło więcej niż oczekiwano. Baskijski klub to beniaminek w La Liga, a poprzednio w najwyższej klasie występował w rozgrywkach 2005/06. W tabeli został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu i przyczynił się do tego, że Barcelona nie zdołała sięgnąć po mistrzostwo. We wrześniu Alaves sensacyjnie wygrało na Camp Nou 2-1. "Jesteśmy drużyną, przeciwko której gra się ciężko, bo mamy nieustępliwych piłkarzy. Cechuje nas pokora, ale jednocześnie wiemy, że stać nas na pokonanie każdego" - podkreślił trener Alaves Mauricio Pellegrino. To będzie także ostatni oficjalny mecz na stadionie Vicente Calderon. Obiekt, który przez 51 lat służył drużynie Atletico Madryt zostanie zburzony, by ustąpić miejsca apartamentowcom. Początek spotkania o godzinie 21.30.