Moriba jest w La Masia od 11 lat, dokąd trafił z Espanyolu. Urodzony w Republice Gwinei pomocnik był jednym z objawień ubiegłego sezonu. Ronald Koeman dał mu szansę gry w pierwszym zespole Barcelony. Moriba rozegrał 672 minuty w 18 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach. W Primera Division wystąpił w 14 meczach zdobywając jednego gola. "Objawienie" to może jednak za mocne słowo. Po prostu zrobił krok w profesjonalny futbol. Barcelona zakończyła sezon z Pucharem Króla. Nikt nie wymagał od 18-latka, by od razy został gwiazdą. Jako defensywny pomocnik o dobrych warunkach fizycznych potwierdził, że ma spore możliwości. On i jego agenci uznali jednak, że zasługuje na profesjonalny kontrakt. Pogrążona w długach Barcelona ma większe problemy. Piłkarz postanowił, że nie przedłuży umowy z klubem kończącej się w czerwcu 2022 roku. Dostał ofertę z RB Lipsk, w którym miałby zastąpić kapitana Marcela Sabitzera (jeśli odejdzie do Bayernu Monachium). Barcelona. Chłopaki z La Masii Barcelona wyceniła Moribę na 15 mln euro. I postawiła ultimatum. Albo przedłuża kontrakt, albo zostanie odsunięty od gry. Straci w ten sposób cały sezon, ale za 10 miesięcy zyska wolność. Nowy pracodawca, który nie wyda centa na jego transfer, będzie mógł mu dać wyższą pensję. Taką, jakiej nie chce dać mu Barcelona uważając, że wciąż osiągnął za mało. Sytuacji Moriby poruszyła Koemana. - Powiedziałem mu, że w jego wieku pieniądze nie są najważniejsze. Ale oni myślą inaczej - stwierdził na konferencji prasowej trener Barcy. Wyniki, tabelę i terminarz Primera Division znajdziesz tutaj!Racje obu stron są w miarę zrozumiałe. Enigmatyczny wpis Moriby w mediach społecznościowych tego nie zmieni. Szkoła klubu z Katalonii jest dumna nie tylko z faktu wychowywania świetnych piłkarzy, ale też kształtowania ich charakterów. W przypadku Moriby to się nie udało? Oczywiście nie jest pierwszym graczem z La Masia, który odchodzi. Cesc Fabregas, Gerard Pique, czy Eric Garcia wyjeżdżali do Premier League uznając, że tam mają większą szansę na grę niż w Barcelonie. Moriba to inny przypadek. Koeman chciałby go w zespole, ale pomocnik i jego agenci uważają, że już dość inwestowania w siebie. Ta inwestycja musi zacząć się spłacać. Czas rozstrzygnie kto ma rację.