Dziennik przekonuje - na podstawie maili, które były wymieniane między otoczeniem Griezmanna a przedstawicielami Barcelony - że z prowizji za transfer mieli skorzystać najbliżsi członkowie rodziny Francuza - ojciec, siostra, która nieformalnie zajmuje się jego interesami (szczęśliwie uratowała się w zamachach w 2015 roku w Paryżu, była wówczas w klubie Bataclan, który został zaatakowany), a także jego adwokat. Ale ważniejsze w tej sprawie wydaje się jeszcze coś innego. Termin wymiany korespondencji. Maile - które najpewniej są w posiadaniu osób ostatecznie odsuniętych przez rodzinę od całej operacji i w ten sposób dostały się do mediów - miały pojawić się już w marcu, czyli na długo przed tym, gdy Francuz podpisał ostatecznie kontrakt z katalońskim klubem. Przypomnijmy, do umowy doszło dopiero w lipcu, dlatego, że wtedy znacząco miała zmniejszyć się klauzula wykupu Griezmanna z madryckiego klubu - z 200 do 120 milionów euro. I tu jest problem, który Atletico cały czas kontestuje, przekonując, że porozumienie było de facto dużo wcześniej, czyli za transfer należy się więcej pieniędzy, bo piłkarz może negocjować przejście do innej drużyny pół roku przed wygaśnięciem kontraktu. Urząd ds. konkurencji wyznaczył nawet sędziego w tej sprawie, który zaproponował, aby za karę Barcelona rozegrała jeden mecz bez publiczności i zapłaciła grzywnę w wysokości... 300 euro. Griezmann to mistrz świata z ubiegłego roku z mundialu w Rosji, trzeci zawodnik w plebiscycie Złotej Piłki France Football. RP Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division