Antoine Griezmann przyszedł do Barcelony, by nauczyć się nowego stylu gry w piłkę. Tak zapewniał sam mistrza świata, na którego latem 2019 roku kataloński klub wydał 120 mln euro. Przez 20 miesięcy pożytek z Francuza był minimalny. Griezmann, który po mundialu w Rosji wypowiedział słynne zdanie "jem przy jednym stole z Leo Messim i Cristiano Ronaldo" nie potrafił rozumieć tiki-taki. U boku Messiego wyglądał na futbolowego rozbitka, który nie ma pojęcia, co robić na murawie i gdzie jest jego miejsce. Primera Division. W skórze Messiego Skończyło się na tym, że wylądował na ławce. Sadzali go tam poprzedni trenerzy Barcelony, a niedawno także Ronald Koeman. Tak było 10 kwietnia w el Clasico z Realem w Madrycie. Griezmann pojawił się na murawie dopiero w drugiej połowie największego hitu La Liga, gdy Katalończycy przegrywali 0-2. Gruntownie losów prestiżowego meczu nie zmienił. Barca przegrała 1-2. Aż wreszcie 25 kwietnia fani klubu z Katalonii zobaczyli Giezmanna o jakim marzyli. W superważnym starciu z silnym Villarreal przyćmił nawet Messiego. Dwa gole Francuza zapewniły Barcelonie bezcenne zwycięstwo 2-1. Po remisie Realu z Betisem (0-0), a przed porażką Atletico z Athletic (1-2). Kapitan mistrzów świata wreszcie wyglądał na piłkarza, który rozumie, ile może i powinien dać drużynie takiej jak Barca. Jemu Katalończycy zawdzięczają uprzywilejowaną pozycję w walce o mistrzostwo Hiszpanii. Francuz ma 11 goli i 6 asyst w tym sezonie ligowym, Messi 25 bramek i 9 podań zamienionych na gole. Tworzą najskuteczniejszy duet napastników w Primera Division. W ankiecie madryckiego dziennika "Marca" aż 78 procent głosujących stawia na Barcelonę. Że to ona zdobędzie tytuł! Zaledwie 9 proc. na Atletico i 8 proc. na Real Madryt. 5 proc głosów dostała Sevilla. Gra wspaniale, ale mistrzem Hiszpanii była raz w historii w 1946 roku. Nie można jej jednak skreślać z listy kandydatów do tytułu, bo na pięć kolejek przed końcem do lidera traci zaledwie trzy punkty. Co się stało z Atletico Madryt? Jesienią zespół Diego Simeone grał tak dobrze, że mistrzostwo przyznawano mu zaocznie. Barcelona i Real borykały się z kłopotami. Koeman budował drużynę od nowa, po kompromitacji jakiej doznała w poprzednim sezonie. Rok 2020 Katalończycy zakończyli na szóstym miejscu w tabeli. Ze szczytu Atletico mogło na nich patrzeć z politowaniem. Simeone powtarzał ulubioną formułkę, że nie liczy się nic poza najbliższym meczem. Ale zdziesiątkowana przez koronawirusa drużyna słabła. Luis Suarez przestał zdobywać gola za golem. Z czterech ostatnich meczów wyjazdowych Atletico nie wygrało ani jednego. Jego trener przewiduje, że rywalizacja o mistrzostwo Hiszpanii zmieni się w grę psychologiczną, w której zwycięży najodporniejszy, a może wcale nie najlepszy. Za najsilniejszy mentalnie zespół w Hiszpanii uchodziło zwykle Atletico. Barcelona i Real miały piłkarzy wyższej jakości. W tym sezonie każdy z faworytów przeżywał wzloty i upadki. Po el Clasico murowanym kandydatem do tytułu wydawał się Real Madryt. W dwa tygodnie stracił jednak aż cztery punkty, tymczasem Barcelona odrobiła straty, które poniosła w bezpośrednim starciu z "Królewskimi". Primera Division. Finisz wielkiej czwórki Hiszpańskie media donoszą, że La Liga płonie czerwonym płomieniem. Finisz zapowiada się fascynująco. Barcelona ma zdrowych wszystkich graczy poza Ansu Fatim, któremu grozi trzecia operacja po kontuzji łąkotki. Atletico i Real mają znacznie większe problemy. Ile to już razy Zinedine Zidane udowadniał, że kłopoty tylko go motywują. Ma najstarszą, najbardziej doświadczoną kadrę z głodnymi wilczkami jak Vinicius Junior. Militao zastępuje Srrgo Ramosa. Do drużyny wrócił nawet notorycznie kontuzjowany Eden Hazard. Real nie ma jednak czasu myśleć o La Liga, bo we wtorek w półfinale Champions League podejmuje Chelsea. Prezes klubu z Madrytu liże rany po największej porażce w swojej karierze. Upadły projekt Superligi obciąża go najbardziej. Pytano o to Zidane’a, który wyjaśnił, że Florentino Perez jest taki jak dawniej. Nikt w to nie wierzy. Rozpad wielkiego projektu w 48 godzin z pewnością wpływa na samopoczucie jego lidera. Jeden z najstarszych dziennikarzy sportowych w Hiszpanii powiedział, że Perez to człowiek, który wyrządził największą krzywdę całemu sportowi hiszpańskiemu. Tuż przed remisem z Betisem do mediów wyciekła informacja, że ze względu na kryzys wywołany pandemią piłkarze Realu nie mogą liczyć na premie w tym sezonie. Nawet gdyby wygrali La Liga i Ligę Mistrzów. Tabelę, wyniki i terminarz Primera Division znajdziesz tutaj!- Są rzeczy ważniejsze niż odnoszenie się do możliwych sankcji UEFA, wyzwisk i szantażu - powiedział Ronald Koeman, pytany o to jak przeżywa zamieszanie wokół Superligi. Tonąca w długach Barcelona może czuć się nie mniej przegrana niż Real. Atletico wycofało się z projektu najszybciej. Sądząc po wynikach 33. kolejki Primera Division najlepiej całe zamieszanie i wojnę na górze w europejskim futbolu znieśli gracze Koemana. A może jednego z drugim w ogóle nie należy łączyć? Jeśli w czwartek Barcelona wygra zaległy mecz z Granadą będzie nowym liderem La Liga. Do rozegrania zostanie jej pięć meczów w tym hit z Atletico. Real podejmie jeszcze Sevillę. Drużyna Julena Lopeteguiego gra ostatnio najlepiej ze wszystkich. W kwietniu nie straciła punktu, zdobyła 15 na 15 możliwych do zdobycia. I nie odpuszcza, choć miejsce w Lidze Mistrzów na przyszły sezon ma pewne. - Aby być mistrzem trzeba wygrać wszystkie mecze do końca sezonu. Innego wyjścia nie widzę - powiedział Griezmann. Po porażce Atletico z Athletic sytuacja w tabeli jest taka, że jeśli Barcelona wygra pięć meczów, z Atletico wystarczy jej remis. Drużyna Simeone nie zdobyła tytułu od 2014 roku. W tym sezonie byłaby wielkim przegranym, gdyby znów się nie udało. Wszyscy dookoła powtarzali, że okazja jest wyjątkowa, bo Barcelona i Real wyglądały na słabsze niż kiedykolwiek. Simeone w to nie wierzył i jak widać miał rację. Dariusz Wołowski