43,2 mln euro za sezon - ta kwota jest świadectwem kto na Wanda Metropolitano jest najważniejszy. Niezmiennie zadziwia nas jednak fakt, że Atletico Madryt płaci Simeone niemal dwa więcej niż dysponujący nieograniczonymi środkami Manchester City Pepowi Guardioli (23,28 mln). Trzeci na liście najlepiej opłacanych trenerów w światowej piłce jest Juergen Klopp (17,52 mln), który poprowadził Liverpool do triumfu w Lidze Mistrzów (2019) i odzyskania tytułu mistrza Anglii po trzech dekadach. Ręka, która wskazuje właściwy kierunek Simeone bije jednak rekordy efektywności, poprowadził Atletico w 500 meczach, więcej niż ośmiu szkoleniowców przed nim razem wziętych. W grudniu 2011 roku wziął się do pracy z grupą futbolowych rozbitków. Atletico było wtedy na dnie, ale już po pół roku wygrało Ligę Europy. Zaraz potem Superpuchar, a po 12 miesiącach od zatrudnienia Argentyńczyka było wiceliderem ligi hiszpańskiej. Nie było wtedy drużyny na świecie, po której byłoby widać bardziej rękę trenera. Z Simeone Atletico dwa razy docierało do finału Ligi Mistrzów, w 2014 roku odzyskało mistrzostwo Hiszpanii - mając niepodrabialny styl oparty na żelaznej defensywie. W Hiszpanii mówili na nich "sfora", bo też rzucali się na rywala jak stado wściekłych zwierząt. Z szacunku dla dokonań Argentyńczyka pewien trener w lidze meksykańskiej kazał swoim zawodnikom wyjść na trening w maskach wilków, żeby zachęcić ich do naśladowania graczy Simeone. - Cholo sprawia, że zaczynasz czuć się jak żołnierz - mówią jego piłkarze byli i obecni. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Dzięki pracy Argentyńczyka Atletico przełamało najgłębsze kompleksy - po kilkunastu latach w końcu wygrało derby z Realem. Weszło do europejskiej czołówki i utrzymuje się w niej przez lata. Z Ligi Mistrzów wyrzucało Milan, Barcelonę, Bayern, Chelsea i Liverpool. Ale nie wszystko szło jak po różach - Real dwa razy pozbawił Atletico najbardziej upragnionego tytułu nr 1 w Europie. Im więcej upływało czasu, tym więcej przeciwników miał defensywny styl zespołu z Wanda Metropolitano. "Wojowników" coraz częściej posądzano o grę brutalną. Simeone niezmiennie wzruszał w tej sprawie ramionami. Wiosną Juergen Klopp nie mógł się nadziwić, że tak świetnie wyszkoleni gracze jak Saul Niguez, Koke, Carrasco, czy Joao Felix znajdują przyjemność w stylu gry polegającym na żerowaniu na błędach przeciwnika. Zabrzmiało to jednak jak wołanie na puszczy, bo Atletico w 1/8 finału Ligi Mistrzów dwa razy pokonało Liverpool broniący tytułu. Wygrało na Anfield po dogrywce ostatni mecz przed lockdownem wywołanym pandemią. Na trybuny wpuszczono kibiców co mogło kosztować życie wielu z nich (tak wskazują badania brytyjskich lekarzy). Pięta Achillesowa Atletico Styl Simeone ma swoich wielbicieli i wrogów. Bez wątpienia jednak siła ofensywna to pięta Achillesowa Atletico. Gdy rywal atakuje frontalnie drużyna Simeone jest w swoim żywiole, ale w lidze hiszpańskiej większość przeciwników zmusza Atletico do ataku pozycyjnego. Toteż drużynę z Wanda Metropolitano trapi plaga remisów. W zeszłym sezonie Primera Division Atletico przegrało cztery mecze, o dwa mniej od Barcelony i jeden więcej od Realu. 16 remisów sprawiło jednak, że drużyna Simeone straciła do Królewskich 17 pkt, do Katalończyków 12. W Lidze Mistrzów było to samo. Po pokonaniu Liverpoolu Atletico odpadło w ćwierćfinale z RB Lipsk, który grał rozważnie, rozsądnie w tyłach nie dając drużynie Simeone miejsca i okazji do kontry. Najlepszy trener świata 2014 roku według FIFA obsesyjnie myśli o tym jak zrównoważyć grę Atletico: zdobywać więcej goli, dominować w meczach z teoretycznie słabszymi. Jednocześnie nie zaniedbując gry w tyłach. W tym sezonie jest z tym lepiej. W 14 meczach ligowych Atletico zremisowało dwa razy i raz przegrało. Straciło zaledwie pięć goli - zdecydowanie najmniej w Primera Division. Zdobyło prawie tyle co Barcelona i Real w mniejszej liczbie spotkań. To jest właściwy trop, który może zaprowadzić Atletico po tytuł mistrza Hiszpanii. Chcąc odciążyć od presji swoich piłkarzy Simeone powtarza, że faworyci La Liga są zawsze ci sami: najbogatsi Real i Barca. Gdyby jednak w tym sezonie nie wykorzystał ich kryzysu, byłoby to dla niego osobistą porażką. Katalończycy rozsypali się jako drużyna. Klub tonie w długach, plaga 14 kontuzji i słaba gra doprowadziły ich do spadku na szóste miejsce w tabeli. To krok od katastrofy. Z Realem jest lepiej, ale trzy lata odmładzania składu kosztem 500 mln euro nie dało wyników. Wciąż o klasie Królewskich decydują starzy gracze: Luka Modric, Karim Benzema, Toni Kroos, czy Sergio Ramos. Najmłodszy z nich Kroos trzydzieści lat kończy 4 stycznia. Wyniki, tabelę i terminarz Primera Division znajdziesz tutaj!