Źle się dzieje w najbardziej utytułowanym klubie na świecie. Jeszcze nigdy w ekipie z Madrytu nie było aż ośmiu nominowanych do Złotej Piłki, a jednocześnie wyniki nie były tak fatalne. Real przeżywa poważny kryzys i widać to nie tylko na boisku. Po niedzielnej klęsce z Barceloną na Camp Nou (1-5) trener Lopetegui był tak zrezygnowany i pewny, iż musi opuścić madrycką ławkę, że oficjalnie pożegnał się ze swoimi zawodnikami. A jednak dzień później... normalnie prowadził trening, bo nie miał go kto zastąpić. Jeszcze w niedzielę wieczorem niektórzy działacze "Królewskich" przyznawali w prywatnych rozmowach z dziennikarzami, że oficjalne potwierdzenie Conte jest kwestią godzin, ale niebawem wszystko wywróciło się do góry nogami. Włoch zaczął stawiać warunki, które szefowie Realu nie byli w stanie zaakceptować. A przynajmniej nie tak szybko, jak by sobie tego życzył. Jeśli bowiem - jak utrzymuje madrycka "Marca" - Conte był skłonny zrezygnować z 10 milionów euro, o które kłóci się jeszcze ze swoim byłym klubem, Chelsea, to chciał mieć też pewność, że ekipa w Madrycie będzie ułożona pod jego styl i że nikt nie będzie mu się wtrącał do pracy. Mówiąc konkretnie, po dokładnej analizie całego składu, doszedł do wniosku - tak twierdzi Jose Felix Diaz z "Marki" - że drużyna potrzebuje na teraz środkowego napastnika oraz kolejnego środkowego obrońcy, aby wprowadzać w życie grę trójką w defensywie. Szatnia nie chciała Conte? Na te konkretne wymagania nałożyło się jednak jeszcze coś innego - dość chłodne przyjęcie madryckiej szatni na wieść o tym, że to były włoski selekcjoner ma zostać następcą Lopeteguiego. Pierwszy oficjalny sygnał pojawił się już w niedzielę wieczorem, tuż po klęsce z Barceloną. I to z ust Sergio Ramosa. Kapitan Realu nie wskazywał wprawdzie, o kogo mu chodzi, ale odniesienie mogło wydawać się jednoznaczne. - Czy potrzebny nam trener o twardej ręce? Szacunek się zdobywa, a nie narzuca. Zarządzanie szatnią jest często ważniejsze niż umiejętności czysto trenerskie - mówił Ramos. Skąd taka wstrzemięźliwość madryckiej szatni w stosunku do Włocha? W sobotę, przed El Clasico pisaliśmy o tym, jak hiszpańska prasa przytaczała nieoficjalne rozmowy Thibaut Courtois z działaczami Realu, wskazujące, że bramkarz miał dość metod szkoleniowych Conte, gdy ten prowadził go w Chelsea. Belg uznał informacje "El Pais" za wierutne kłamstwa, groził nawet sądem, ale to co się obecnie dzieje, nadaje tamtym przeciekom nowego znaczenia. A jeśli rzeczywiście kluczowi gracze "Królewskich" jasno dali do zrozumienia swoim szefom, że to nie jest najbardziej odpowiedni trener? Takie sugestie mogą wydawać się uprawnione. Martinez. Nazwisko wskazane przez Courtois? Co ciekawe, już wcześniej Courtois miał się dzielić swoją bardzo dobrą opinią o selekcjonerze Belgii Roberto Martinezie i teraz właśnie to nazwisko pojawia się na liście kandydatów. Według nieoficjalnych informacji, zarząd klubu już o nim rozmawiał. Błyskawiczne zwolnienie Lopeteguiego, po zaledwie czterech miesiącach pracy, przypomina jak bardzo ławka Realu jest wybuchowa. To już 22. zmiana w ciągu... 22 lat, gdy w 1996 roku odchodził Jorge Valdano. Zdarzało się w tym okresie, i to aż dwukrotnie, że "Królewscy" mieli trzech trenerów w ciągu jednego sezonu. Teraz będzie podobnie, a przynajmniej wszystko na to wskazuje, choć pytanie czy były hiszpański selekcjoner nie został jedynym kozłem ofiarnym, pozostaje zasadne. Jego odpowiedzialność, szczególnie po takiej klęsce jak w niedzielę, jest jasna, ale nie ma też wątpliwości, że prezydent Perez nie zareagował w porę na ogromną wyrwę, która powstała w ataku po odejściu najlepszego zawodnika ostatnich lat. Cristiano Ronaldo strzela już gole dla Juventusu, a najlepszym snajperem Realu jest w ostatnim czasie... obrońca Marcelo. Według przepisów hiszpańskiej federacji, Solari może być tymczasowym trenerem przez dwa tygodnie. W tym czasie władze klubu muszą się zdecydować, co dalej. Remigiusz Półtorak Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division