Już dziś piłkarze pobudzą do życia całą gorącą Hiszpanię, pogrążoną w pandemii koronawirusa. Do gry wraca bowiem Primera Division, na którą kibice czekali ponad trzy miesiące. Rozgrywki rozpoczną się z wysokiego C, bo od derbowego pojedynku Sevilli z Realem Betis. To właśnie starcia dwóch ekip ze stolicy żyjącej w rytmie flamenco Andaluzji noszą nazwę "Gran Derbi", czyli "Wielkich Derbów". Ten mecz elektryzuje bowiem wszystkich mieszkańców miasta, którzy dzielą się na dwa obozy: ten biało-czerwony i ten biało-zielony. Atmosfera podczas spotkań Sevilli z Betisem często jest dużo bardziej gorąca, niż podczas potyczek Realu Madryt z FC Barcelona, o których także należy tu wspomnieć... Odwieczna rywalizacja "Królewskich" z "Barcą" jest głęboko zakorzeniona w historii hiszpańskiej piłki, lecz wykracza już daleko poza Półwysep Iberyjski. Obie ekipy mają wiele fanów także w Polsce, a ich starcia są zawsze szeroko komentowane. Czasem mecze Realu z Barceloną są błędnie zapowiadane jako "Gran Derbi". Każdy szanujący się fan futbolu z kraju Cervantesa słysząc taką pomyłkę, gotów jest wyrywać włosy ze swej głowy na znak oburzenia. Spotkania "Barcy" z "Los Blancos" powinno się bowiem nazywać "El Clasico" lub po polsku "Klasykiem".