Spółka odpowiedzialna za rozgrywki podpisała kontrakt z amerykańską firmą Relevent Sports. W myśl porozumienia jeden mecz w każdym z 15 najbliższych lat miałby zostać rozegrany na terenie USA. Na początku obecnego sezonu padło na spotkanie Girony z Barceloną. Sprzeciw wyraziły m.in. Hiszpańska (RFEF) i Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA), jak również niektóre kluby. Inicjatywa na razie upadła i niedzielne derby Katalonii zostaną rozegrane w Gironie o godz. 16.15. Atutem Barcelony będzie - jak zwykle - Lionel Messi. Argentyńczyk miał w ostatnich dniach okazję do odpoczynku. Nie znalazł się w składzie na pierwsze spotkanie ćwierćfinału Pucharu Króla z Sevillą (0:2), a w ubiegłym tygodniu na ławce rezerwowych rozpoczął mecz ligowy z Leganes (3:1). Na boisku pojawił się w drugiej połowie, zdobył gola i asystował przy innym. Messi ma już 18 bramek w tym sezonie ekstraklasy i jest pod tym względem najlepszy, biorąc pod uwagę pięć najsilniejszych lig. "Nie żałuję, że dałem mu odpocząć. Musiałem to zrobić. W ubiegłym roku zapłaciliśmy cenę (przegrywając z AS Roma w ćwierćfinale Ligi Mistrzów - przyp. red.) za występy w Pucharze Króla. Tym razem musimy bardziej rotować składem" - skomentował trener "Dumy Katalonii" Ernesto Valverde. Barcelona zgromadziła 46 punktów i ma pięć przewagi nad wiceliderem ekstraklasy Atletico Madryt. Zespół ze stolicy Hiszpanii w sobotę o 16.15 podejmie Getafe. Girona, z dorobkiem 24 pkt, zajmuje 12. lokatę. "Chcemy zachować naszą przewagę na szczycie ligowej tabeli i mamy przekonanie, że powinni nam w tym pomóc wszyscy nasi piłkarze" - dodał Valverde. W Gironie nie wystąpi Ousmane Dembele. Francuz doznał kontuzji stawu skokowego w spotkaniu z Leganes. Zajmujący trzecie miejsce i mający 10 punktów straty do Barcelony piłkarze Realu Madryt swoje spotkanie 21. kolejki również rozegrają w Katalonii. W niedzielę o 20.45 zmierzą się z Espanyolem, który po udanym początku sezonu wywalczył tylko trzy punkty w dziewięciu ostatnich spotkaniach i spadł na 13. pozycję.