Faks, w którym Lionel Messi poinformował włodarzy Barcelony o chęci jednostronnego rozwiązania kontraktu, wstrząsnął całym piłkarskim światem. Swoista wojna na linii Argentyńczyk-klub trwała 11 dni. Działacze "Barcy" wciąż utrzymywali, że Argentyńczyk nie może odejść za darmo, wykorzystując zapis w swojej umowie i odsyłali do wynoszącej 700 mln euro klauzuli odejścia, a piłkarz i jego otoczenie obstawali przy swoim. Ostatecznie jednak piłkarz postanowił wypełnić swój kontrakt, broniąc w kolejnym sezonie barw "Blaugrany", co ogłosił w głośnym wywiadzie dla Goal.com. - Byłem niezadowolony i chciałem odejść. Nie pozwolono mi na to. Prezes Bartomeu powiedział mi, że jedynym sposobem na moje odejście jest zapłacenie klauzuli 700 mln euro - zdradził Argentyńczyk. Były wiceprezes Barcelony Jordi Mestre przyznał, że z punktu widzenia Messiego była to jedyna możliwość i zauważył, że relacje piłkarza z prezesem wciąż nie uległy poprawie.