Mimo pozycji lidera Real Madryt nie był bezdyskusyjnym faworytem tego spotkania. Nie chodzi nawet o fakt, że Bilbao to bardzo niewdzięczny teren dla każdego rywala. Większą rolę odgrywał fakt, że stołeczna ekipa została przed tym spotkaniem zdziesiątkowana kadrowo. Aż siedmiu zawodników Carlo Ancelottiego było wyłączonych z gry z powodu zakażenia koronawirusem (w tym David Alaba i Gareth Bale). Kłopoty zdrowotne trapiły również Lukę Modricia i Daniego Carvajala. Na domiar złego za kartki pauzował Casemiro. Bilbao - Real. Karim Benzema rozpoczyna show Tymczasem "Królewscy" rozpoczęli starcie od dwóch nokdaunów. Wynik spotkania otworzyli już w czwartej minucie. Po szybko rozegranej akcji z okolic narożnika pola karnego bez przyjęcia fantastycznie uderzył Karim Benzema - piłka zatoczyła łuk i zatrzymała się na bocznej siatce. Do zdobywcy bramki zagrywał Toni Kroos. To jego 77. asysta w barwach Realu. Od kiedy jest zawodnikiem tego klubu (2014), żaden inny zawodnik nie zanotował większej liczby ostatnich podań. Po stracie gola gospodarze nie zdążyli jeszcze przegrupować szyków, a przegrywali 0-2. W roli głównej znów wystąpił Benzema. Tym razem otrzymał piłkę od nieporadnie interweniującego Unaia Nuneza i precyzyjnym strzałem po ziemi umieścił ją tuż przy słupku. W ten sposób Francuz uczcił swoje 34. urodziny, które obchodził ledwie trzy dni wcześniej. W tym roku kalendarzowym popisuje się znakomitą skutecznością. Tylko w La Liga zdobył aż 30 bramek. Bilbao - Real. "Królewscy" czekali na to 27 lat Statystycy od razu skrzętnie odnotowali, że po raz ostatni ekipa z Santiago Bernabeu prowadziła dwiema bramkami po siedmiu minutach jesienią 1994 roku. Wówczas na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Chilijczyk Ivan Zamorano.Primera Division - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Kiedy wydawało się, że Baskowie leżą na łopatkach, cios przyjęli goście. Znakomitym uderzeniem z linii pola karnego kontaktowego gola strzelił Ohian Sancet. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. Thibaut Courtois nie miał szans na skuteczną interwencję. Była 10. minuta gry. Na San Mames zapowiadała się zatem kanonada, ale... na trzech bramkach się skończyło. Athletic bardzo chciał, Real na niewiele pozwalał. W końcówce spotkania komplet punktów uratował "Królewskim" Courtois, broniąc strzał Nico Willimasa w sytuacji sam na sam. "Los Blancos" umocnili się w ten sposób na pozycji lidera. Ich przewaga nad drugą w tabeli Sevillą wynosi już osiem punktów. UKiCZYTAJ TEŻ: Gracz Realu na specjalnych prawach? Ofiara faulu atakuje Giganci podejmują kroki prawne przeciwko lidze