Zapraszamy na relację na żywo z meczu Barcelona - Real Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych Kto ma większe szanse na zwycięstwo i jak wygląda na dzisiaj porównanie obydwu drużyn w każdej formacji? Różnie, bo nadzwyczaj dużo zależy tym razem nie od umiejętności, najczęściej dobrze znanych, ale od aktualnej dyspozycji, która w wielu przypadkach jest daleka od idealnej. Nie zawsze z oczywistych powodów. Nie bez znaczenia wydaje się również absencja kluczowych graczy. W bramce obydwaj golkiperzy są w zasadzie gwarancją dobrej postawy. Zarówno Marc-Andre ter Stegen, jak i Thibaut Courtois stanowią pewne punkty swoich zespołów. Warto jednak zwrócić uwagę na coś, co jest niewidoczne, a może mieć psychologiczne znaczenie. O ile od dłuższego czasu notowania Niemca niewątpliwie rosną, dodając mu pewności siebie, także dzięki wyjątkowemu "mentalowi", o tyle Belg - jeśli wierzyć poważnemu dziennikowi "El Pais" - dość nieoczekiwanie dla siebie był sondowany w sprawie Antonia Conte oraz Jose Mourinho, czyli potencjalnych następców Julena Lopeteguiego. "Nie mogę w to uwierzyć" - miał powtarzać były bramkarz Chelsea, prowadzony jeszcze niedawno przez Portugalczyka, a potem Włocha. Courtois grozi sądem "Jestem tu (w Madrycie) jedynym, który pracował z Conte i z Mourinho. Jeśli odszedłem z Londynu, to także dlatego, aby nie doświadczać już podobnych sytuacji jak z nimi" - miał mówić nieoficjalnie do działaczy Realu."Nie chcę jeszcze raz przez to przechodzić". "El Pais" powołuje się również na źródła zbliżone do Chelsea, sugerując, że Courtois był jednym z zawodników najbardziej kontestujących metody pracy Conte, gdy zaczęła się "zimna wojna" na linii piłkarze - trener. Problem w tym, że zawodnik szybko wszystkiemu zaprzeczył, domagając się sprostowania "kłamstw" i... grożąc nawet sądem. "Zdecydowanie zaprzeczam informacjom opublikowanym w El Pais" - napisał Belg w mediach społecznościowych. W obronie sytuacja jest dość nietypowa. Realowi na pewno spadł z serca jeden kamień, gdy okazało się, że kontuzja Marcelo, ściętego równo z trawą w samej końcówce spotkania z Viktorią Pilzno w Lidze Mistrzów jest mniej poważna niż się wydawało. Brazylijczyk trenował już normalnie z zespołem i jego występ jest niezagrożony. Brak Daniego Carvajala, wyłączonego z gry już od ponad trzech tygodni z powodu kontuzji łydki, jest jednak - nomen omen - realnym problemem. Tak samo jak bardzo nieregularna forma Raphaela Varane'a, któremu nieraz zdarzały się zadziwiające błędy po powrocie z mundialu. W ostatnich tygodniach Francuz jest daleki od optymalnej formy. Ale Barcelona też ma w obronie problem, związany z... partnerem Varane'a z reprezentacji. Samuel Umtiti ma nie do końca jasne problemy z kolanami, szczególnie lewym, i jego absencja będzie dłuższa. Ostatnie informacje wskazują, że w najlepszym przypadku - mógłby wrócić około połowy listopada. Już na mundialu w Rosji zdarzało się, że obrońca Barcelony był oszczędzany na treningach, aby nie nadwyrężać organizmu. Jego miejsce w klubie zajął w ostatnich meczach rodak Clement Lenglet, ale różnica jest widoczna. O boki obrony ekipa z Katalonii nie powinna się martwić (Semedo, Alba), ale jak będą współpracować Pique z młodym Francuzem, po raz pierwszy w El Clasico? A wielkiego wyboru nie ma, bo Vermaelen jest jeszcze kontuzjowany. Formacje w środku pola, po obydwu stronach, byłyby w normalnych warunkach bardzo zbliżone poziomem. Trio Casemiro-Modrić-Kroos to klasa sama w sobie, podobnie jak tercet Busquets-Arthur-Rakitić. Pomocnicy Realu Madryt są jednak dalecy od dyspozycji, do której przyzwyczaili w ostatnich sezonach. I to wszyscy. Modrić, typowany na faworyta Złotej Piłki, nie gra źle, nie utracił nagle umiejętności, ale jego wpływ na postawę drużyny czy nawet na pobudzenie kolegów do walki jest mniejszy. Dlatego Barcelona może podchodzić do tego pojedynku z większą pewnością siebie. A przejęcie inicjatywy w II linii może okazać się kluczowe dla losów meczu. Ci się dzieje z Dembele? Jednak najciekawiej będzie i tak w ofensywie. O tym, że to pierwsze El Clasico od 11 lat bez Cristiana Ronalda (transfer do Juventusu) i Leo Messiego (pęknięcie kości promieniowej i trzytygodniowa przerwa), nie trzeba nikomu przypominać. Po kontuzji Argentyńczyka szanse na swój sposób się wyrównały, ale to małe uproszczenie. W ostatnim miesiącu Messi trafiał do siatki cztery razy (z 13 goli strzelonych w tym czasie przez Katalończyków), miał też asysty. Jego obecność ma więc wielkie znaczenie dla skuteczności "Blaugrany". W tym samym czasie Coutinho, Suarez czy nawet Rafinha (Dembele wypadł chwilowo z gry, bo jego zachowanie, na boisku i poza nim, budzi w klubie niemałe wątpliwości) nie zatracili jednak instynktu strzeleckiego. A nie da się tego powiedzieć o Realu. W sześciu meczach padły zaledwie trzy gole dla "Królewskich" w tym dwa Marcelo i jeden Benzemy. Są na pewno lepsze sposoby, aby nabrać większego zaufania przed najbardziej prestiżowym spotkaniem w sezonie. Czy to oznacza, że Barcelona ma więcej atutów, nie tylko sportowych? Z pewnością, ale do stwierdzenia, że jest wyraźnym faworytem droga jeszcze daleka. W końcu jeśli Real szukałby dobrego impulsu na dalszą część sezonu, to nie znajdzie go w lepszym miejscu niż Camp Nou. W tym tkwi też ostatnia szansa dla Lopeteguiego. Mała, ale jednak. Remigiusz Półtorak Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Primera Division