Można powiedzieć, że zaczęło się na dobre. Dotychczas pojawiało się więcej lub mniej informacji na temat rzekomych kontaktów Neymara z władzami Barcelony, z którymi bardzo chłodno rozstał się przed dwoma laty, a także w sprawie nowych warunków kontraktu, które miał już uzgodnić ze swoim byłym klubem. Prasa katalońska podgrzewa takie wieści codziennie, inne źródła, np. "Le Parisien", twierdzą coś zupełnie przeciwnego - że żadnego porozumienia jeszcze nie ma. Nawet ustnego. Jest za to coś innego - kontakt między klubami. Na razie bardzo nieoficjalny, ale na najwyższym szczeblu. Prezydent Barcelony Josep Maria Bartomeu miał badać władze PSG, jakie są rzeczywiste zamiary klubu z Paryża. Przypomnijmy, w ubiegłotygodniowym wywiadzie dla "France Football" prezes Nasser al-Khelaifi po raz pierwszy bardzo ostro wypowiedział się na temat "gwiazdorzenia", na które nie ma już zgody w Paryżu (choć nazwisko Neymara w tym kontekście nie padło), a także, że "nikt Brazylijczyka nie ściągnął na siłę", co zostało jasno odebrane jako otwarcie pewnej furtki umożliwiającej transfer. Tylko tyle i aż tyle. Wiadomo jednak, że do transferu mogłoby dojść jedynie wówczas, gdy zgodę na to (czytaj: dostaną dobrą ofertę) wydadzą władze PSG. Pozbywanie się takiej gwiazdy za pół darmo, gdy potencjał sportowy i marketingowy jest ciągle ogromny, musi mieć swoją cenę. Nawet jeśli wartość Neymara spadła w ciągu ostatnich dwóch lat z rekordowych 222 mln euro do - według najnowszych, choć tylko prowizorycznych wyliczeń - 124 milionów. Problem w tym, że po podchodach sprzed dwóch lat, a tak naprawdę po wrogim przejęciu brazylijskiej gwiazdy za plecami władz "Blaugrany", relacje są cały czas napięte i pewnie dlatego ten pierwszy kontakt w sprawie powrotu Neymara zakończył się chłodnym przyjęciem. Oficjalnie - PSG nie chce sprzedawać swojej gwiazdy. Czy to taktyka negocjacyjna, co wydaje się teraz najbardziej prawdopodobne, czy jakaś mało klarowna gra paryżan, którzy ostatecznie nie będą chcieli pozbywać się Brazylijczyka - tego na razie nie wiadomo. Tymczasem w tle toczy się batalia psychologiczna. Barcelona chciałaby, żeby Neymar publicznie zadeklarował, że już mu nie po drodze z PSG, co mogłoby stworzyć większe pole manewru przed ewentualnymi negocjacjami. To wciąż nie jest wykluczone, ale kataloński "Sport" twierdzi, że jakiejkolwiek deklaracji nie należy spodziewać się przed zakończeniem Copa America, nawet jeśli Neymar występuje tam tylko jako kibic wspierający kolegów z kadry, bo sam jest kontuzjowany. Mistrzostwa Ameryki Południowej, rozgrywane na brazylijskich boiskach, kończą się 7 lipca, a dzień później do treningów wracają... piłkarze Paris Saint-Germain. Czy z Neymarem? Na dzisiaj pewne są dwie rzeczy: negocjacje, które przed dwoma laty wypłynęły dopiero w ostatniej chwili, teraz zamieniają się w powszechnie znany serial, choć z niewiadomym zakończeniem. Po drugie zaś, znalezienie porozumienia finansowego będzie niezwykle trudne, jednak nie niemożliwe, bo Barcelona nie tylko może sięgnąć głębiej do kieszeni (200 mln euro albo nawet więcej, nawet jeśli wydaje się to nieprawdopodobne), ale też oddać którąś ze swoich niechcianych już gwiazd (Coutinho, Dembele). Pytanie tylko - na co jest w stanie zgodzić się PSG? Remigiusz Półtorak