Na początku lutego podopieczni argentyńskiego trenera Diego Simeone mieli bliżej do prowadzącego Realu Madryt niż do czwartej Valencii. Wydawało się, że Atletico ma już zapewniony bezpośredni awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, gdyż w La Liga premiowane nim są pierwsze trzy miejsca, a czwarty zespół musi przebrnąć jedną rundę kwalifikacji, a ponadto ma jeszcze szansę na zdobycie drugiego z rzędu mistrzostwa kraju. Tym bardziej, że 7 lutego spektakularnie rozbiło lokalnego rywala w derbach 4:0. Tymczasem na 13 kolejek przed końcem Real ma już 61 punktów, o siedem więcej od obrońców tytułu, którzy w ostatnich trzech kolejkach zdobyli tylko cztery. Co więcej, jeśli w niedzielę Atletico przegra przed własną publicznością z "Nietoperzami", spadnie na czwarte miejsce. "Zdajemy sobie sprawę, jak blisko jest Valencia, i szykujemy się na trudne spotkanie. Ale niedawno udało nam się zremisować z Sevillą, równie groźnym przeciwnikiem, a teraz możemy dodatkowo liczyć na wsparcie naszych kibiców" - powiedział obrońca Jesus Gamez, cytowany na oficjalnej stronie internetowej stołecznego klubu. W pierwszym starciu tych ekip w trwającym sezonie Atletico przegrało w Walencji 1:3. "W futbolu dzieje się dużo i nie należy rozpamiętywać nawet tego, co zdarzyło się tydzień temu. Musimy przygotować się do trudnej końcówki sezonu" - podkreślił Gamez. Mistrzowie Hiszpanii zdołali wygrać tylko jedno z czterech ostatnich spotkań - z Almerią 3:0. Pozostałe wyniki nie napawają optymizmem: wyjazdowa porażka z Celtą Vigo 0:2, bezbramkowy remis w Sewilli oraz przegrana z Bayerem Leverkusen 0:1 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Tymczasem Valencia przystępuje do niedzielnego meczu po czterech kolejnych zwycięstwach i tylko z jedną ligową porażką od początku grudnia. "Nie możemy sobie pozwolić na relaks i musimy zachować zimną krew. Czeka nas teraz trudne zadanie. Wiemy, że gramy z mistrzami, którzy są w tabeli wyżej niż my. To będzie intensywny mecz pełen poświęcenia" - ocenił pomocnik "Nietoperzy" Enzo Perez. Starcie na Vicente Calderon rozpocznie się w niedzielę o godzinie 21. W południe tego samego dnia wicelider Barcelona (59 pkt) podejmie Rayo Vallecano. W centrum uwagi znajdą się napastnicy obu drużyn: Urugwajczyk Luis Suarez oraz Alberto Bueno. Piłkarz gospodarzy zdobył dla "Dumy Katalonii" cztery gole w trzech ostatnich występach i wydaje się, że wreszcie odzyskał formę, którą zachwycał w minionym sezonie w Liverpoolu. "Ostatnio czuję się w drużynie znacznie lepiej, nie tylko dlatego, że zacząłem regularnie trafiać do siatki" - powiedział Suarez po środowym starciu z Villarreal, po którym Barcelona awansowała do finału Pucharu Hiszpanii. Bueno na zdobycie czterech bramek potrzebował... kwadransa. Takim dokonaniem popisał się w ubiegłym tygodniu w starciu z Levante (4-2). Real Madryt 26. mecz w sezonie ligowym rozegra w sobotę na trudnym terenie w Bilbao. Tego samego dnia Sevilla, której piłkarzem jest Grzegorz Krychowiak, zmierzy się na wyjeździe z Deportivo La Coruna, gdzie ostatnio Cezary Wilk nie mieści się w podstawowym składzie. Natomiast Elche Przemysława Tytonia podejmie Almerię.