Marc-Andre ter Stegen pozostaje poza dostępnością do gry od połowy września, kiedy to nabawił się poważnej kontuzji kolana w spotkaniu z Villarrealem. Od początku mówiło się jednak, że nie musi to dla niego oznaczać zakończenia sezonu, że może wrócić w okolicach kwietnia. We wtorek mamy pierwszy dzień tego miesiąca i Niemiec faktycznie jest już blisko uzyskania formy pozwalającej na powołanie do kadry meczowej. Przede wszystkim wyzdrowiał, nie odczuwa żadnego dyskomfortu w miejscu przeprowadzonej operacji. Już od kilkunastu dni rzuca się do strzelanych mu piłek na jednym z boisk treningowych. W poniedziałek pojawił się w końcu na zajęciach z resztą zespołu, choć nie ćwiczył jeszcze z pozostałymi bramkarzami, wykonywał indywidualny plan. Zaczyna się jednak presja na Wojciecha Szczęsnego i Hansiego Flicka. Wtorkowa konferencja prasowa przed środową konfrontacją z Atletico Madryt w rewanżowym półfinale Copa del Rey okazała się tym momentem, w którym niemiecki szkoleniowiec po raz pierwszy od dwóch-trzech miesięcy zostanie zapytany o pozycję numer jeden między słupkami "Dumy Katalonii". Takie pytanie padło właśnie dziś w salce spotkań z mediami. Robert Lewandowski może zająć całe "podium". W Barcelonie już podgrzewają atmosferę Hansi Flick już w ogniu pierwszego pytania o Ter Stegena. "Krok po kroku" Trener dał stonowaną wypowiedź. Choć niektórzy polscy użytkownicy platformy X zaczęli się delikatnie obawiać o dalszą pozycję Szczęsnego, to ze słów Flicka nie da się wywnioskować niczego konkretnego. Trudno też spodziewać się, że z góry wskaże Polaka jako "jedynkę" do końca sezonu, gasząc ambicje swojego 32-letniego rodaka. Padło także pytanie o Roberta Lewandowskiego, czy wyjdzie w podstawowym składzie i jaka będzie jego rola. - Mamy swój pomysł na to, jak chcemy grać. Może coś zmienimy, ale nie dowiecie się tego dzisiaj - odparł Flick. Wieści o powrocie ter Stegena, a teraz ultimatum ws. Szczęsnego. Zgroza, możliwe wykreślenie Polaka