Ronald Araujo rozpoczął rewanżowy mecz z Interem Mediolan na ławce rezerwowych. Wszedł na murawę w 75. minucie. Zmienił Inigo Martineza, który miał na koncie żółtą kartkę. W doliczonym czasie gry Barcelona prowadziła 3:2, co oznaczało dla niej awans do finału Ligi Mistrzów. Ale właśnie wtedy urugwajski defensor popełnił pierwszy fatalny błąd, który pozwolił mistrzom Włoch na wyrównanie. A potem w dogrywce swoim beztroskim zachowaniem przyczynił się do straty kolejnego gola. Lincz po porażce Barcelony. Kibice zgotowali gwiazdorowi prawdziwe piekło. Wyrzucają go z klubu Ronald Araujo jest dumny. Zapewnia, że w El Clasico zostawi na murawie duszę "Duma Katalonii" przegrała spotkanie 3:4 i pożegnała się z marzeniami o końcowym triumfie w Champions League. Kibice katalońskiego klubu byli wściekli. Araujo został przez nich wirtualnie zlinczowany. Początkowo posypał głowę popiołem i przyznał, że powinien zachować się lepiej. Zaraz potem wyłączył komentarze w mediach społecznościowych. A na koniec - zupełnie nieoczekiwanie, dwa dni po meczu - zamieścił na Instagramie wpis utrzymany w pompatycznym tonie. Ale efekt... jest raczej komiczny. "Akceptuję krytykę i przyjmuję ją do wiadomości. Nigdy nie byłem typem człowieka, który się ukrywa i nigdy takim nie będę. Bycie pokonanym boli, ale to nie koniec" - napisał 26-letni zawodnik. "Pracowaliśmy, walczyliśmy i daliśmy z siebie wszystko w bardzo trudnym meczu. To nie wystarczyło i to boli. Ale czuję też dumę. Jestem dumny z tej drużyny, z moich kolegów z zespołu, z herbu, który reprezentujemy i z każdego kibica Barcelony, który był z nami na każdym kroku" - zaznaczył Araujo. "El Clasico" nadchodzi, a my zamierzamy zostawić na murawie nasze dusze. Jesteśmy Barcą, wrócimy silniejsi" - zakończył. Nie dodał, że miał okazję wrócić silniejszy już w tym sezonie. Jak przypominają fani "Blaugrany", przed rokiem to również po jego błędach drużyna żegnała się z Ligą Mistrzów. Wrócił słabszy. A jego kontrakt niezmiennie zachowuje ważność do... połowy 2031 roku.