Dziś pojawił się w Barcelonie, jutro ma zacząć treningi. "Hola, soy Memphis" - przywitał się po hiszpańsku dodając, że jest rozemocjonowany nową przygodą. Już przynajmniej raz uzdolniony Holender odbił się boleśnie od wielkiej piłki. Latem 2015 roku Manchester United zapłacił za niego 35 mln euro. Dostał koszulkę z symbolicznym numerem 7, który nosili George Best, Bryan Robson, Eric Cantona, David Beckham i Cristiano Ronaldo, ale jej nie udźwignął. Tłumaczył potem, że był na to za młody. Barcelona. Druga szansa Depaya W styczniu 2017 roku, gdy Lyon płacił za niego MU 18 mln euro, Depay miał prawie 23 lata. Dużo jak na cudowne dziecko, mistrza Europy do lat 17 i brązowego medalistę mundialu w Brazylii. Grał tam niezbyt wiele, ale zdobył bramkę w grupowym meczu przeciw Chile. Depay to piłkarz osobliwy, ekscentryczny. Bywa błyskotliwy, ale też chaotyczny. Nie potrafi grać na wysokim poziomie w kilku kolejnych meczach. Stabilizacja formy to u niego czysta teoria, choć w reprezentacji Holandii pełni ostatnio rolę gwiazdy. Tyle, że "Pomarańczowi" są jak Depay, właśnie mają za sobą Euro 2020, w którym wygrali wszystkie mecze grupowe, ale kiedy tylko zaczęła się decydująca faza, skorzystali w pierwszej okazji, by odpaść z turnieju. Przegrali z Czechami 0-2. Memphis spędził na boisku 90 minut, ani on ani nikt inny z kolegów z kadry nie oddał celnego strzału na czeską bramkę. Dlaczego Barcelona sięga po tak nieprzewidywalnego piłkarza? Bo przyszedł za darmo? Dla pogrążonego w długach klubu to ważne. Jego pensja to i tak duży wysiłek dla prezesa Joana Laporty, który zatrudnił Depaya, Sergio Aguero, Erica Garcię i Emersona, by przekonać Leo Messiego, że jeśli przedłuży kontrakt, zbuduje wokół niego zespół zdolny powalczyć o poważne trofea. W ostatnich dwóch sezonach witryny Barcy wzbogaciły się o jeden Puchar Króla. Barcelona. Czy Messi to wytrzyma? Dotąd Depay dobrze czuł się w drużynach gdzie był postacią numer 1. Na Camp Nou nie ma na to cienia szansy. Teraz już te same wykręty dotyczące wieku i doświadczenia, nikogo nie przekonają. Albo będzie grał dobrze, albo będzie wycierał ławkę, rodak w roli trenera mu nie pomoże. Barca zatrudniła Depaya na prośbę Ronalda Koemana, który omal nie stracił posady po zakończeniu sezonu. Laporta był wściekły za sposób w jaki drużyna straciła szanse na mistrzostwo Hiszpanii. Ligę Mistrzów pożegnała w 1/8 finału. To dla Messiego i innych katastrofa. Sześciokrotny laureat Złotej Piłki liczy raczej na Aguero. Jest z nim zaprzyjaźniony od lat, na zgrupowaniach kadry Argentyny dzielą pokój. Tyle, że najbliższy przyjaciel Messiego nie zagrał w zwycięskim finale Copa America z Brazylią (1-0) nawet minuty. Ma już 33 lata, wiele kontuzji za sobą. Raczej nie zbawi Barcelony, choć też przyszedł z Manchesteru City za darmo. Ani Aguero, ani Depay nie dają Barcelonie gwarancji, są co najwyżej opcją, która może wypalić. Aguero gra w sposób uporządkowany, tiki-taka powinna mu odpowiadać. Memphis? On czasem rozgrywa swój własny mecz. Czy Messi wytrzyma nerwowo u boku faceta, który niechętnie pozbywa się piłki? Barcelona daje Memphisowi drugie życie w wielkim futbolu. Czy z niego skorzysta? Czy będzie w stanie? Potrzeba 10 miesięcy, by zagadka się rozwiązała. Holendrzy zawsze byli na Camp Nou nacją bardzo ważną, co jednak nie daje Depayowi żadnej przewagi. Dariusz Wołowski