Wojciech Szczęsny w ostatnią niedzielę odnotował czyste konto w starciu FC Barcelona z Deportivo Alaves i rozegrał w ten sposób czwarty mecz z rzędu w barwach "Blaugrany" i siódme starcie w FCB w ogólnym rozrachunku licząc od początku stycznia. Doświadczony golkiper jest obecnie niepodważalną "jedynką" w ekipie z Katalonii, co zaznacza sam szkoleniowiec drużyny, Hansi Flick. Wielki powrót "Szczeny" do futbolu - który przecież jeszcze jakiś czas temu był oficjalnie na sportowej emeryturze - nie umknął uwadze Petera Schmeichela, legendarnego zawodnika m.in. Manchesteru United. Duńczyk podzielił się kilkoma refleksjami w tym temacie w rozmowie z Jarosławem Kolińskim, dziennikarzem "Onet Przeglądu Sportowego". Wieczysta znów szokuje, możliwy hit transferowy. To były król strzelców Ekstraklasy Peter Schmeichel: Wojciech Szczęsny jest wciąż młody jak na bramkarza, powinien grać "Nie mogę zrozumieć, czemu to zrobił. Ma dopiero 34 lata, to wciąż młody wiek, jak na bramkarza. Jest topowym bramkarzem, który grał w topowych europejskim klubach" - stwierdził kolega Szczęsnego po fachu w odniesieniu do faktu, że Polak latem ubiegłego postawił na (krótkotrwały, jak się okazało) rozbrat z futbolem. Schmeichel tłumaczy sobie całe zdarzenie specyfiką rynku transferowego i pierwotnym brakiem ciekawych ofert dla zawodnika. Mistrz Europy z 1992 roku podkreślił, że cieszy się z powrotu "Szczeny", jak również rozumie to, że zajął miejsce Inakiego Peny - słowem-kluczem jest tu "doświadczenie", którego bardzo potrzeba relatywnie młodej kadrze "Barcy". W głowie się nie mieści. Barcelona reaguje ws. Lewandowskiego. I wprost ogłasza Wojciech Szczęsny "jedynką" Barcelony. Kiedy kolejny występ Polaka? Kolejną szansę na zabłyśnięcie może być dla 34-latka mecz przeciwko Valencii w Pucharze Króla, który został zaplanowany na 6 lutego. Jeśli jednak zmagania w Copa del Rey trafią w ręce Peny, to Wojciech Szczęsny zapewne wróci do grania 9 lutego, kiedy to on, Robert Lewandowski i spółką zmierzą się z Sevillą w Primera Division. FC Barcelona to obecnie trzecia drużyna La Ligi, tracąca do liderów z Realu Madryt dokładnie cztery "oczka". Zawodnicy Flicka muszą wykorzystywać każdą okazję na zbieranie kompletu punktów i liczyć na to, że "Królewscy" będą się jeszcze w trakcie sezonu potykać - tak jak to miało ostatnio miejsce z Espanyolem.