To był niezwykły mecz. FC Barcelona prowadziła w sobotnie popołudnie z Celtą Vigo 1:0, następnie pozwoliła sobie strzelić trzy gole, ale ostatecznie dokonała wspaniałej "remontady" i wygrała 4:3. Ostatni gol, który można nazwać ciosem decydującym, nokautującym, należał do Raphinhi, który nie pomylił się z rzutu karnego. Pierwotną decyzją "z boiska" sędziego Mario Melero López był brak "jedenastki", ale zmienił decyzję po tym, jak został zawołany do ekranu przez arbitrów z wozu VAR. Nieodgwizdanie faulu w czasie rzeczywistym podziałało na sztab szkoleniowy jak płachta na byka. Natychmiast kilka osób z ławki wstało i przebiegło kilka metrów, w tym trener bramkarzy Jose Ramon de la Fuente. Pozwolił on sobie na jeszcze więcej - podczas biegu jak gdyby nigdy nic rzucił iPadem o trawę przy linii bocznej. Trudno spodziewać się, by ekran tabletu został bez szwanku. Poniżej nagranie z tej sytuacji: De la Fuente ma 54 lata, trenerem bramkarzy w klubie jest aż od lipca 2012 roku, został sprowadzony przez nieżyjącego już Tito Vilanovę. Zanim trafił do "Dumy Katalonii" w tej roli, prowadził golkiperów w Racingu, Gimnasticu, Eciji i Herculesie (dwukrotnie). Jako piłkarz przez 6 lat był w akademii Barcelony (1989 - 1995), ale nie awansował do pierwszego zespołu. Szczęsny i Lewandowski ostro ocenieni po meczu z Celtą. "Debata jest żywa" W artykule wspomnianej gazety z początku zeszłego roku wyliczano mu, że w roli szkoleniowca bramkarzy Barcelony obejrzał już 8 czerwonych kartek. Piłkarz Rakowa wyrzucony z boiska. Bolesna porażka, tego nie było od lat