W najbliższą sobotę FC Barcelona stanie przed szansą wywalczenia drugiego trofeum w tym sezonie. Po styczniowym triumfie w Arabii Saudyjskiej ma już na koncie Superpuchar Hiszpanii. Teraz zagra w wielkim finale Pucharu Króla. Na La Cartuja w Sewilli jej rywalem będzie Real Madryt. Już wiadomo, że bieżąca edycja rozgrywek zakończy się inaczej niż wiele poprzednich. Tym razem zwycięzca nie będzie musiał zwracać po kilku miesiącach oryginalnego trofeum. Zatrzyma je w klubowym muzeum na zawsze. Piłkarz Barcelony nie mógł już tego znieść. Wielka furia, wszystko nagrano [WIDEO] Szczęsny czeka na sobotnie El Clasico. Lewandowski tym razem tylko w roli widza Do tej pory na stałe puchar trafiał tylko do tej drużyny, która wygrywała rywalizację w Copa del Rey po raz piąty w historii lub sięgała po niego trzy razy z rzędu. Zmianę obowiązujących zasad zatwierdził prezes krajowej federacji, Rafael Louzan. Trofeum wręczone w najbliższą sobotę przez króla Filipa VI nie będzie podlegało zwrotowi. I stanie się to tradycją również w następnych latach. Wszystko odbywać się zatem będzie podobnie jak w Lidze Mistrzów, gdzie nazwa triumfatora grawerowana jest na pucharze tuż po końcowym gwizdku. W zbliżającym się finale Pucharu Króla zobaczymy zapewne Wojciecha Szczęsnego. Udział w tym spotkaniu Roberta Lewandowskiego jest wykluczony. W miniony weekend najlepszy snajper La Liga doznał kontuzji mięśniowej w ligowym meczu z Celtą Vigo (4:3). Okres powrotu do zdrowia potrwać może nawet trzy tygodnie.