Mistrzostwo Hiszpanii już zdobyte, wobec czego można dograć resztę sezonu rezerwami. Nic bardziej mylnego. A przynajmniej nie za kadencji Hansiego Flicka. Trener Barcelony zaskoczył mocno wyjściową jedenastką na rywalizację z Villarrealem i nie zdecydował się na zbyt wiele rotacji. Co prawda na ławce rozpoczął Wojciech Szczęsny, ale poza zmianą w bramce na boisko wybiegł niemal galowy skład. Piorunujący początek hitu La Liga. Kolejny popis Lamine'a Yamala Mimo to Marc-Andre ter Stegen bardzo szybko musiał wyciągać piłkę z siatki. W 4. minucie Villarreal wyszedł z kapitalną kontrą, po której piłkę do Ayoze Pereza dograł wprost na nogę Nicolas Pepe. Hiszpan nie miał problemów z wykończeniem sytuacji i tak goście rozpoczęli od prowadzenia. Dopiero do 22. minuty przyszło kibicom poczekać na świetną akcję gospodarzy. Media: FC Barcelona złożyła ofertę za bramkarza. Szczęsny nie był na to gotowy Yamal zgrał w niesygnalizowany sposób do Erika Garcii, a ten z pierwszej piłki posłał wrzutkę w pole karne wprost na głowę Lewandowskiego. Strzał kapitana reprezentacji Polski w znakomitym stylu obronił jednak Junior Reis. Potrzeba było wreszcie kolejnego błysku Lamine'a Yamala, żeby świeżo upieczonym mistrzom Hiszpanii udało się wyrównać. Wskazywany obecnie przez wielu za najlepszego piłkarza świata skrzydłowy złamał akcję z prawego skrzydła do środka, ułożył sobie piłkę na lewej nodze i niczym Arjen Robben w najlepszych czasach dokręcił strzał idealnie przy słupku. Na stadionie wybuchła wrzawa, a wynik zmienił się na 1:1. Wydawało się, że zespoły zejdą do szatni przy remisie 1:1, ale w doliczonym czasie gry błąd defensywy Villarrealu wykorzystał Fermin Lopez. Hiszpan posłał potężne uderzenie zza pola karnego i dał Barcelonie prowadzenie. Chwilę wcześniej kibice aż westchnęli, gdy kolejny popis dał Yamal. Minął rywali jak tyczki i oddał strzał, który na obramowanie bramki sparował golkiper gości. Wyglądało, jak gdyby zwyczajnie bawił się na boisku. Wszystko przychodziło mu z taką łatwością. FC Barcelona zaskoczona przez rywala. Nieudane pożegnanie ze stadionem Druga połowa rozpoczęła się niemal identycznie, jak pierwsza - od szybkiego trafienia Villarrealu. Kolejny raz zawiódł timing i zgranie linii defensywnej Barcy. Nic swojej drużynie nie pomógł również Ter Stegen, który wyglądał, jakby wręcz uchylił się od podcinki Santiego Comesany. Od tego momentu tempo wyraźnie spadło, a wynik zdawał się satysfakcjonować oba zespoły. Szarpać regularnie starał się Yamal, ale jego próby udanie zatrzymywał Junior Reis. W 80. minucie znów zagapiła się formacja defensywna Barcelony i w efekcie tego do siatki trafił Buchanan. Psuło to zdecydowanie obraz całego meczu, w któym Barca wykreowała sobie więcej okazji bramkowych. Wystawiało także kiepską laurkę dla Ter Stegena. Co leciało w bramkę, to Niemiec wpuszczał. A kilka minut wcześniej swój bezbarwny występ zakończył Lewandowski, którego zmienił Pau Victor. Jako że było to ostatnie spotkanie ligowe Barcelony na Estadio Montjuic, pożegnanie tym razem nie było udane. Chociaż spotkanie z Villarrealem nie miało już żadnej wagi dla mistrza Hiszpanii, kibice nie spodziewali się, że "Azulgrana" zanotuje pierwszą porażkę ligową w 2025 roku akurat dziś.