Kibice Barcelony czekali na ten transfer, a tu takie słowa. Bez złudzeń
To nie będzie spokojne lato dla FC Barcelony i nie ma prawa takim być. Miniony sezon był dla klubu serią rozczarowań i stało się jasne, że konieczne są zmiany. Przybył nowy trener, a Hansi Flick z pewnością liczy na to, że dyrektorzy zapewnią mu odpowiednie wsparcie. Joan Laporta zaskoczył jednak podczas głośnej konferencji prasowej. Prezydent klubu nakreślił bowiem jasne plany odnośnie jednej z kluczowych boiskowych pozycji.

FC Barcelona potrzebuje letnich wzmocnień - w liczbie mnogiej. Jedną z najważniejszych pozycji w tym kontekście wydaje się środek pomocy, o czym media spekulują już od co najmniej roku. Na konferencji prasowej Joan Laporta wyjawił swoje plany.
FC Barcelona nie popełni błędów sprzed roku. Wzmocnienia koniecznością
Dwa lata temu FC Barcelona przeprowadziła prawdziwą ofensywę transferową. Stosując słynne "dźwignie finansowe", klub sprowadził do siebie Roberta Lewandowskiego, Raphinhę, Julesa Kounde czy Pablo Torre. Do tego zakontraktowano wolnych agentów: Andreasa Christensena, Francka Kessiego, Marcosa Alonso i Hectora Bellerina. Łącznie klub wydał ponad 150 milionów euro, mimo ogromnego zadłużenia.
Ryzyko się opłaciło, bo Xavi Hernandez poprowadził nową grupę piłkarzy do mistrzostwa Hiszpanii. Być może to nieco rozluźniło "Blaugranę". Ubiegłego lata nie doprowadzili już bowiem do ryzykownych ruchów. Latem do stolicy Katalonii trafił jedynie Oriol Romeu, który kosztował niewiele ponad trzy miliony euro. Poza tym postawiono na wolnych agentów i wypożyczenia. Wszelkie "zaskórniaki" przeznaczono zaś na Vitora Roque, który ostatecznie zmienił Brazylię na Hiszpanię dopiero później, zimą.
Choć wydawało się, że kadra prezentuje się jeszcze lepiej, wyniki tego nie potwierdziły. Zero trofeów, utrata stabilności w defensywie i zamieszanie wokół Xaviego to wszystko, co zapamiętają kibice z sezonu 2023/2024. Pod wodzą Hansiego Flicka liczą jednak na twardy reset.
Laporta zaskoczył. "Nie myślimy o tych wzmocnieniach"
Już od kilku tygodni pojawiają się doniesienia medialne na temat możliwych wzmocnień "Blaugrany". Wydaje się, że klub zamierza raz jeszcze wypożyczyć Joao Felixa oraz Joao Cancelo, a do tego sprowadzić piłkarzy na dwie newralgiczne pozycje. Jedną z nich jest skrzydło - tu faworytem pozostaje Nico Williams.
Podstawowym wymaganiem nowego szkoleniowca wydawało się jednak kupno defensywnego pomocnika. FC Barcelona już pod koniec ery Sergio Busquetsa pilnie poszukiwała jego zastępcy, ale nigdy się to nie udawało. Dopiero miniony sezon pokazał, jak wiele dawał drużynie doświadczony Hiszpan. Bez niego gra środka pola w wielu spotkaniach zwyczajnie nie funkcjonowała. Oriol Romeu nie nawiązał do klasy starszego kolegi nawet w niewielkim stopniu. Nazwiska w kontekście wzmocnienia drugiej linii powtarzają się od co najmniej roku. Mowa tu o takich zawodnikach, jak Joshua Kimmich czy Martin Zubimendi. Zwłaszcza Niemiec wydawał się łakomym kąskiem przed letnim okienkiem. Z jednej strony nie porozumiał się z Bayernem Monachium w sprawie nowej umowy, a z drugiej świetnie wspomina współpracę z Flickiem. Na niedawnej konferencji prasowej Joan Laporta wypowiedział się jednoznacznie na ten temat.
Kimmich albo Zubimendi? Nie myślimy o tych wzmocnieniach. Jest wielu graczy rezerw, którzy mają dynamikę w pierwszej drużynie. Nie wspominałem o Christensenie w kontekście defensywnego pomocnika. Choć wykonywał tam świetną pracę, na pewno włączymy innego zawodnika, takiego jak Marc Casado
To wielki cios dla kibiców. Wspomniany Casado rzadko kiedy otrzymywał szanse od Xaviego Hernandeza, a z pewnością nie jest gotowy do wzięcia na siebie tak istotnej roli. Fani z pewnością mają nadzieję, że słowa Laporty to zasłona dymna, a klub i tak ruszy po klasowe wzmocnienie tej pozycji. Bez tego trudno będzie myśleć o ponownej walce o najważniejsze trofea.


