Hiszpanie biją na alarm. Wojciech Szczęsny cierpi przez pomysły Flicka
We wtorek mecz Barcelony z Atletico Madryt był ucztą nawet dla okazyjnych widzów piłki nożnej. Szalone starcie w półfinale Pucharu Króla zakończyło się remisem 4:4. Całe spotkanie w bramce gospodarzy spędził Wojciech Szczęsny i zdecydowanie nie był to dla niego łatwy wieczór. Dostrzegli to hiszpańscy dziennikarze, którzy zwrócili uwagę, że taki wynik częściowo jest winą koncepcji Hansiego Flicka.

Mecz na Estadi Olimpic Lluis Companys rozpoczął się od mocnego uderzenia ze strony piłkarzy Atletico. Wystarczyło 47 sekund, by goście wyszli na prowadzenie, a już w 6. minucie podwyższyli wynik na 2:0. Później doszło do wielkiego zwrotu. Barcelona jeszcze przed przerwą zdołała strzelić trzy gole i po pierwszej części spotkania prowadziła 3:2. W 74. minucie gola dołożył Robert Lewandowski i gdy wydawało się, że gospodarze mają wszystko pod kontrolą, "Loc Colchoneros" zdołali przed ostatnim gwizdkiem doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 4:4 i z pewnością nie był to jeden z najprzyjemniejszych występów dla Wojciecha Szczęsnego. Hiszpanie poniekąd stają w jego obronie, zwracając uwagę na taktykę Hansiego Flicka.
Hiszpanie krytykują taktykę Flicka. Szczęsny został jej "ofiarą"
Tamtejsze media ani nie skrytykowały, ani nie pochwaliły Wojciecha Szczęsnego za mecz z Atletico. Najczęściej Polak otrzymywał notę wyjściową i podkreślano zarówno to, że wpuścił cztery gole, jak i to, że zaliczył kilka skutecznych interwencji. Hiszpańscy dziennikarze wskazują za to, że Polak padł niejako "ofiarą" taktyki Hansiego Flicka, która została obnażona przy drugiej i ostatniej bramce Atletico, kiedy obrońcy FC Barcelony nie zdążyli wrócić na czas.
"To jest mankament stylu gry Flicka. Drużyna nie potrafi grać inaczej niż poprzez wysoki pressing, co powoduje straszne zużycie i zmęczenie, które odbija się na niej" - pisze Kiko Narvaez, cyt. przez dziennik "AS".
"Barca nie ma problemów ze zdobywaniem goli, jak to mogą to mieć inni, ale ma trudności z powrotem do obrony, gdy jest taka potrzeba" - uważa Sique Rodriguez.
"W Europie może to doprowadzić do tego, że Liverpool lub Bayern zaskoczą cię i zniszczą w kontrataku. Nie sądzę, żeby można było na takiej taktyce polegać, jeśli chodzi o zdobywanie tytułów" - twierdzi Jesus Gallego.
Gallego dodaje też, że Erik Garcia i Gavi "nie wytrzymują napięcia w kluczowych momentach i obniżają swój poziom, co było widoczne w ostatnich 15 minutach".
W takiej sytuacji trudno winić za stracone gole Szczęsnego. Polak robił, co mógł, ale koledzy z defensywy tego wieczoru popełnili wiele błędów. Co prawda przy dwóch bramkach mógł zachować się nieco lepiej, ale kolejne dwie były właśnie pokłosiem właśnie wysoko ustawionej linii obrony, która nie zawsza nadążała z powrotem.
Barcelona w kluczowych meczach traci wiele goli. To może stanąć jej na drodze do tytułów
To nie pierwszy raz w tym sezonie, kiedy w spotkaniu z poważnym rywalem Barcelona traci wiele bramek. Właściwie w meczach wysokiej rangi piłkarze Hansiego Flicka nie potrafią zachowywać czystego konta. Tak było podczas porażki 1:2 z Monaco w Lidze Mistrzów, ze zwycięstwami 4:1 z Bayernem i 5:2 z Crveną Zvezdą, 3:2 z Borussią Dortmund i przede wszystkim z 5:4 z Benficą Lizbona, remisem 2:2 z Atalantą Bergamo, czy porażką 1:2 z Atletico w La Liga oraz wygranej z Realem Madryt 5:2 w Superpucharze Hiszpanii.
Zazwyczaj Barcelona z takich spotkań wychodzi zwycięsko, ale we wtorek ta sztuka jej piłkarzom się nie udała. Jest to element do wyraźnej poprawy, bo w przeciwnym razie słowa Jesusa Gallego mogą się sprawdzić i w pewnym momencie stracone gole mogą stanąć "Blaugranie" na drodze do któregoś z tytułów.

