Historyczna porażka Barcelony, ale to nie koniec. Na oczach Lewandowskiego
Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny woleliby zapomnieć o ostatnim, niedzielnym meczu z Sevillą - podobnie jak cała FC Barcelona. Nieoczekiwanie podopieczni Hansiego Flicka przegrali 1:4, a jednym z antybohaterów spotkania został polski napastnik. Wynik ten sprawił, że gracze z Andaluzji przełamali prawie dwudziestoletni impas. Lewandowski oraz Szczęsny nie byli w stanie zaradzić temu historycznemu wydarzeniu.

To było niezwykle emocjonujące, a zarazem bolesne dla fanów FC Barcelony widowisko na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. Miejscowa Sevilla sprawiła niemałą niespodziankę, gromiąc u siebie "Dumę Katalonii" aż 4:1. Jako pierwszy cios zadał były gracz "Blaugrany", Alexis Sanchez, który wykorzystał rzut karny. Wkrótce na 2:0 podwyższył Isaac Romero, który strzelił praktycznie na pustą bramkę. Wojciech Szczęsny musiał więc drugi raz wyjmować piłkę z siatki.
Jeszcze przed przerwą kontakt FC Barcelonie zapewnił Marcus Rashford. Anglik wykorzystał perfekcyjne podanie Pedriego i zrobiło się 2:1.
Po zmianie stron, w 76. minucie Robert Lewandowski stanął przed szansą na wyrównanie stanu spotkania. Polak podszedł do rzutu karnego, jednak fatalnie chybił obok słupka bramki strzeżonej przez Odysseasa Vlachodimosa.
W 90. minucie Jose Angel Carmona podwyższył na 3:1. To nie był koniec. Gwóźdź do trumny podopiecznych Hansiego Flicka wbił w doliczonym czasie gry Akor Adams. FC Barcelona przegrała aż 1:4 i ostatecznie musi ustąpić z fotelu lidera La Liga na rzecz Realu Madryt. Ponadto, to pierwsza porażka FC Barcelony w tym sezonie.
Sevilla napisała historię. I to na oczach Lewandowskiego i Szczęsnego
Dzięki zwycięstwu nad FC Barceloną, Sevilla awansowała do czołowej piątki tabeli La Liga. Poza tym, gracze z Andaluzji przerwali fatalną serię, która trwała aż 10 lat. Bowiem, 5 października 2025 roku, po raz pierwszy od dekady Sevilla wygrała z FC Barceloną w La Liga. To jednak nie wszystko.
Sevilla strzeliła cztery gole FC Barcelonie. Tyle razy też Wojciech Szczęsny musiał wyjmować futbolówkę z własnej siatki. Z liczbą strzelonych "Dumie Katalonii" bramek wiąże się też inna, historyczna rzecz. Strona "Barca Universal" na X podaje, że Sevilla, po raz pierwszy od sezonu 2005/2006 (od prawie 20 lat) czterokrotnie w jednym spotkaniu trafiła do bramki albo FC Barcelony albo Realu Madryt na własnym stadionie. Portal podał, że we wspomnianej historycznej kampanii "Blaugrana" sięgnęła po tytuł Ligi Mistrzów.
Kolejny mecz FC Barcelona zagra z Gironą, po przerwie reprezentacyjnej. Do tego meczu dojdzie 18 października o godz. 16:15. Relacja tekstowa prowadzona będzie na portalu sport.interia.pl.
Zobacz również:












