Gwiazdy Realu Madryt zaczynają błyszczeć. Pięć goli, rywale byli bezradni
Brazylia czeka na tytuł najlepszej reprezentacyjnej drużyny świata od 2002 roku, gdy w finale turnieju rozgrywanego w Korei Południowej Brazylijczycy pokonali 2:0 Niemców. Zatrudnienie Carlo Ancelottiego w roli selekcjonera "Canarinhos" ma na celu zdobycie tytułu w 2026 roku. Zdaje się, że projekt Włocha oparty na gwiazdach Realu Madryt zaczyna funkcjonować. W piątkowe popołudnie Brazylia rozbiła 5:0 Koreę Południową, a Vinicius i Rodrygo odegrali główne role.

Ostatnie lata reprezentacji Brazylii to właściwie permanentne rozczarowania. Wszystko zaczęło się tak naprawdę od mundialu rozgrywanego właśnie w Brazylii. Tamta impreza zakończyła się dla gospodarzy na czwartym miejscu, a porażka 1:7 z Niemcami na stałe zapisała się na kartach historii piłki nożnej. Wówczas Vinicius Junior czy Rodrygo mogli oglądać wszystko jako kibice z nadzieją, że w przyszłości w kadrze zagrają.
Tak się stało. Nowe pokolenie brazylijskiej piłki na arenie klubowej jest niezwykle utytułowane, ale w piłce reprezentacyjnej wciąż stanowi spore rozczarowanie. Władze brazylijskiej piłki wierzą, że zmieni się to pod przywództwem Carlo Ancelottiego. To właśnie Włoch bowiem sprawił, że obaj Ci zawodnicy zdecydowanie podnieśli swój poziom, a Vinicius walczył o Złotą Piłkę i wygrał nagrodę FIFA The Best.
Brazylia rozbiła Koreę. Popisa Viniciusa i Rodrygo
Legendarny włoski szkoleniowiec właśnie na piłkarzach Realu Madryt chce budować swoją reprezentację i zdaje się, że plan powoli zaczyna działać. Do mundialu w 2026 roku pozostało już mniej niż 12 miesięcy, a Włoch wyraźnie poprawia grę drużyny. Na październik zaplanowano dwa mecze towarzyskie. Ten pierwszy odbył się w piątkowe popołudnie, a Brazylijczycy grali na wyjeździe z Koreą Południową.
Spotkaniu towarzyszyło oczekiwanie na wystrzał gwiazd ofensywnych. Szybko stało się jasne, że Koreańczycy nie będą mieli w tym meczu większych szans. Od początku "Canarinhos" dominowali nad swoimi rywalami, korzystając ze swojej jakości. Wynik rywalizacji już w 13. minucie otworzył Estevao. Nastolatek wykończył znakomite prostopadłe podanie Bruno Guimaraesa w pole karne.
Jeszcze przed przerwą goście podwyższyli prowadzenie po znakomitej "madryckiej" akcji. Piłkę przejął Vinicius, który wbiegł z nią w okolice pola karnego, wycofał podaniem wstecznym do Casemiro, a kapitan kadry popisał się doskonałym podaniem do Rodrygo. Skrzydłowy "Królewskich" przyjął futbolówkę, ustawił na prawej nodze i kopnął wprost do bramki Korei. Do przerwy było 2:0 dla gości.
W drugiej połowie Brazylijczycy jeszcze podkręcili tempo. Znów jako pierwszy gola strzelił Estevao, który wykorzystał błąd obrońcy, zakładając pressing, a później kompletując dublet. Dwie minuty później piłkę w polu karnym Korei otrzymał "Vini". Gwiazdor Realu wyłożył ją jeszcze do Rodrygo, a ten strzelił swojego drugiego gola w tym spotkaniu, pieczętując bardzo dobry występ.
Do pełni brazylijskiego szczęścia brakowało jedynie gola Viniciusa. Ten nadszedł w 77. minucie po...rzucie rożnym Korei. Piłkę przed polem karnym Brazylii zebrał Matheus Cunha, który posłał kilkudziesięciometrowe podanie do skrzydłowego Realu, a ten w sytuacji sam na sam się nie pomylił i ze spokojem podwyższył wynik na 5:0 i dokładnie takim rezultatem zakończyło się spotkanie. Kolejny test Brazylii we wtorek 14 października. Podopieczni Ancelottiego zagrają z Japonią.











