Raphinha bez wątpienia był jedną z głównych postaci Barcelony w sezonie 2024/2025. Dość powiedzieć, że zakończył go z 34 golami i 22 asystami (Transfermarkt liczy ich nawet 25) w 57 meczach. Oznacza to, że średnio w niemal każdym meczu notował tzw. udział przy bramce. Historia mogła jednak potoczyć się całkiem inaczej. Jak wiadomo, rok temu myślał o odejściu z klubu, wtedy z drużyną pożegnał się trener Xavi Hernandez. Nowy szkoleniowiec Hansi Flick był jednak mocno zainteresowany współpracą z Brazylijczykiem. Skrzydłowy wrócił do tego tematu w dwóch osobnych wywiadach dla "Mundo Deportivo" i "Sportu", które pojawiły się w piątkowych wydaniach papierowych (oczywiście piłkarz wylądował na ich okładkach) i w Internecie. - Flick dał mi poczucie ważności, którego wcześniej nie miałem, sprawił że zobaczyłem siebie bardziej wewnątrz klubu niż poza nim. Sprawił, że eksplodowałem sportowo. Zaufanie trenera jest najważniejsze. To odmieniło moją karierę. To był najlepszy sezon w moim życiu - przyznał dla "MD". Transfer oznacza jedno. Szczęsny lub ter Stegen odejdzie z Barcelony. Już wiadomo który Raphinha: "Wiele osób chciało, żebym odszedł z Barcelony". Zwrot po telefonie Flicka - Nie tylko ja, wiele osób chciało, żebym stąd odszedł. Wielu fanów, może też zarząd nie był zadowolony z tego, co robiłem, wielu ludzi. Jestem osobą, która uważa, że jeśli nie jesteś mile widziany w danym miejscu, to lepiej tam nie być. Nie ma sensu walić głową w mur. Postawiłem sprawę jasno: jeśli nie chcą mnie tutaj, to odchodzę, mam osobiste cele, chcę grać. Przed rozpoczęciem sezonu myślałem, że może nie będę grał, ale znam siebie. Wiem, jak o siebie dbam, jak poświęcam się swojemu zawodowi i wiem, że kiedy zmienił się trener, miałem nową okazję, by pokazać swój potencjał i sposób, w jaki pracuję. To sprawiło, że zacząłem myśleć o pozostaniu - to z kolei wypowiedź dla "Sportu". Zostały poruszone także inne tematy, bardziej bieżące. Zawodnik ocenił sezon na "dziewiątkę" w dziesięciostopniowej skali. Na brak noty marzeń wpłynęło oczywiście odpadnięcie z Interem Mediolan w półfinale Ligi Mistrzów. Przypomnijmy, że "Duma Katalonii" od 87. minuty rewanżowego starcia we Włoszech prowadziła 6:5 w dwumeczu, ale nie dowiozła awansu. Trafienie Francesco Acerbiego z 93. minuty oznaczało dogrywkę, w której decydujący cios zadał Davide Frattesi. - Zabrakło nam trzech minut. Byliśmy pewni, że jesteśmy w stanie wygrać Champions League, ale taka jest piłka nożna. Faworyt lub ten, kto jest lepszy, nie zawsze wygrywa. Dlatego futbol sprawia, że ludzie się w nim zakochują. Zabrakło nam dojrzałości, by lepiej rozgrywać końcowe momenty meczu. Doceniam sezon, który mieliśmy, ale myślę też o tym, czego nie zrobiliśmy. Dlatego daję 9 - podkreślił. Dramat Wisły Kraków. Są pierwsze decyzje, prezes ogłasza Przedostatnie zdanie z tej wypowiedzi niejako potwierdza, że najważniejszym celem w nowej kampanii będzie Liga Mistrzów. Przyznawał to dwa tygodnie temu Flick, nawiązując do finału żeńskich rozgrywek (Arsenal - Barcelona). Z racji że zbliżają się mecze kadr narodowych, został zapytany o Carlo Ancelottiego, świeżo upieczonego selekcjonera reprezentacji Brazylii. - To trener, który zdobył najwięcej tytułów w piłce nożnej. Praca z najlepszymi jest czymś wyjątkowym. Jesteśmy bardzo podekscytowani możliwością wygrania z nim wielu rzeczy. Rozmawiałem z nim kilka razy i uważam, że jest spektakularną osobą. Jestem pewien, że pójdzie nam dobrze - zakończył.