Towarzyskie spotkania klubowe nigdy nie cieszą się taką rangą, jak mecze ligowe czy starcia w europejskich pucharach. International Champions Club przyciąga przed telewizory miliony widzów z całego świata, bo na boiskach w Stanach Zjednoczonych czy Azji zjawiają się najlepsze klubowe drużyny Starego Kontynentu. Nie inaczej będzie w sobotnią noc, kiedy na Hard Rock Stadium w Miami zmierzą się dwaj najwięksi rywale współczesnej piłki - FC Barcelona i Real Madryt. Będzie to pierwsze od 35 lat "El Clasico", które odbędzie się poza Hiszpanią. 30 maja 1982 roku w Barquisimeto w Wenezueli wygrali "Królewscy". Zwycięskiego gola dla Realu strzelił Vicente del Bosque. Nie ulega wątpliwości, że Ernesto Valverde i Zinedine Zidane znacznie większą wagę przyłożą do rywalizacji, która obie drużyny czeka za dwa tygodnie. Wówczas Real i Barcelona zmierzą się w Superpucharze Hiszpanii. Piłkarze obu zespołów zgodnie podkreślają jednak, że "klasyk" zawsze będzie "klasykiem" bez względu na to, w jakich rozgrywkach się odbywa. "Duma Katalonii" może być znacznie szczęśliwsza z wyników w ramach towarzyskich rozgrywek. Wygrała z Juventusem (2-1) oraz Manchesterem United (1-0). Real przegrał z kolei z klubami z Manchesteru: United (1-2) i City (1-4). Estadio Santiago Bernabeu jest tego lata znacznie spokojniejsze niż Camp Nou. Po wypożyczeniu Jamesa Rodriguez i sprzedaży Danilo i Alvaro Moraty, kadra wydaje się zamknięta. Barcelona nie ma takiego komfortu - wciąż nieznany pozostaje los Neymara, a Katalończycy nie wzmocnili się żadnym dużym transferem. Fiaskiem zakończyły się negocjacje w sprawie Marco Verrattiego, a transfer Philippe'a Coutinho utknął w miejscu. Dla wspomnianego Neymara może to być ostatnie "El Clasico". "Mundo Deportivo" donosi, że Brazylijczyk podjął już decyzję i w poniedziałek lub wtorek zostanie zawodnikiem Paris Saint-Germain. Oznacza to wprawdzie koniec pięknej historii zabójczo skutecznego tercetu MSN, ale paradoksalnie nie musi to oznaczać nic złego. Zamieszanie wokół Brazylijczyka od kilku tygodni nie pomaga Katalończykom, a za pieniądze uzyskane z transferu, przy rozsądnych decyzjach, będzie można pomyśleć o wzmocnieniu drużyny. Po madryckiej strony zabraknie tylko, a może i aż, Cristiano Ronaldo. Real ogłosił, że Portugalczyk ma problemy osobiste i nie wystąpi w Miami. Z lekkim urazem ucha uporał się natomiast Sergio Ramos. Początek meczu FC Barcelona - Real Madryt w ramach International Champions Club w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 2:05. Transmisja telewizyjna w TVP1 oraz TVP Sport. FC Barcelona - Real Madryt - przewidywane składy: FCB: Jasper Cillessen - Nelson Semedo, Gerard Pique, Marlon, Jordi Alba - Sergio Busquets, Ivan Rakitić, Andres Iniesta - Lionel Messi, Luis Suarez, Neymar. Real: Keylor Navas - Dani Carvajal, Raphael Varane, Nacho Fernandez, Marcelo - Luka Modrić, Casemiro, Mateo Kovaczić - Isco, Gareth Bale, Karim Benzema.