"Nie rozumiem, skąd biorą się wątpliwości w tej sprawie. Przekazałem swój organ, aby ratować życie bliskiej osobie z rodziny. W ogóle się nie zastanawiałem, traktowałem to jako dobry uczynek. Każdy by tak zrobił dla bliskiej osoby" - powiedział Armand w rozmowie z francuskim dziennikiem Depeche du Midi. To reakcja na decyzję hiszpańskiej prokuratury, która w ostatnich dniach zapowiedziała wznowienie postępowania w sprawie przeszczepu z 2012 roku. Jak wcześniej pisaliśmy, istniało podejrzenie, że organ został nabyty z nielegalnego źródła. Z drugiej strony, w połowie lipca instytucja monitorująca "legalność" organów przeznaczonych do przeszczepu nie miała żadnych zastrzeżeń. Armand ujawnił też po raz pierwszy, że to dzięki żonie Abidala był możliwy kontakt w tej sprawie. Jak podkreślił, mimo problemów finansowych, które miał, nie zarobił na tym "ani centa". RP