Eksperci nie przebierali w słowach. Oto prawdziwy powód porażki Barcelony w "El Clasico"
FC Barcelona poległa w pierwszym tegorocznym "El Clasico". Piłkarze Realu Madryt okazali się tego dnia minimalnie lepsi i to pomimo decyzji arbitra, który anulował "Królewskim" aż 3 trafienia. Tuż po meczu hiszpańscy eksperci ocenili poczynania piłkarz Hansiego Flicka. Jednogłośnie wskazali oni pewien czynnik, który przesądził o niedzielnej porażce.

Pierwsze "El Clasico" tego sezonu rozgrzało kibiców do czerwoności. Nie ma się co przesadnie dziwić, bowiem starcie Barcelony z Realem Madryt z 26 października obfitowało w szereg różnorodnych boiskowych wydarzeń, które urozmaiciły wieczór kibicom piłki nożnej z całego świata.
Już w 12. minucie do bramki bronionej przez Wojciecha Szczęsnego trafił Kylian Mbappe. Radość Francuza z przepięknej urody gola nie trwała długo. Szybko okazało się bowiem, że zdobył on bramkę z pozycji spalonej.
Napastnik Realu Madryt nie mógł się pogodzić z takim stanem rzeczy. Niespełna 10 minut później ponownie pokonał polskiego golkipera i tym razem trafienie było już jak najbardziej poprawne. Barcelona znalazła się w niemałej opresji, z której chwilowo wyratował ją Fermin Lopez, przeżywający w ostatnim czasie istny wybuch formy.
Tuż przed przerwą do głosu doszedł natomiast Jude Bellingham, który ponownie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. To mogło zwiększyć się chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania. Po interwencji Erica Garcii sędzia wskazał bowiem na "11 metr". Mbappe stanął naprzeciw Szczęsnego, lecz tym razem wojnę nerwów zwyciężył polski golkiper. W okolicy 70. minuty bramkę zdobył wspomniany wcześniej Bellingham, lecz tym razem to Anglik, podobnie jak jego kolega z formacji ofensywnej, znalazł się na spalonym.
Prawdziwy "kocioł" zaczął się jednak w końcowych minutach, kiedy to "Duma Katalonii" zażarcie próbowała zdobyć gola wyrównującego stan rywalizacji. To wtedy doszło do kilku kontrowersyjnych sytuacji, które ostatecznie nie odmieniły losów pierwszego tegorocznego "El Clasico". Real Madryt pokonał Barcelonę na Santiago Bernabeu wynikiem 2:1.
Eksperci jednogłośni po "El Clasico". Tego zabrakło w grze Barcelony
Tuż po zakończeniu "El Clasico" w hiszpańskich mediach momentalnie pojawiła się ocena gry podopiecznych Hansiego Flicka. Ekspert portalu "Mundo Deportivo" Hector Coca bez zawahania wskazał, czego zabrakło "Dumie Katalonii" w to niedzielne popołudnie.
Tym razem Barcelona nie rozegrała dobrze swoich kart na Bernabeu. To prawda, że drogo je sprzedała i w ostatnich minutach miała szansę na remis, który byłby darem niebios. Ale nie była tą samą odważną i pewną siebie Barceloną, która rozgromiła Real Madryt Ancelottiego sensacyjnie 4:0, dokładnie rok temu. Absencja Lewandowskiego i Raphinhi mocno ciążyła im na barkach. I rzeczywiście tak było. Ale porażka na Bernabéu nie jest tylko tym wytłumaczona. Real Madryt miał większy wpływ na grę i był skuteczniejszy. Dyktował tempo meczu i utrzymywał Barcelonę w defensywie do ostatnich minut. Flick team, pomijając ostre zagrania Fermina, był dziś bezbronny
Podobne zdanie wyraził także Carlos Carpio z portalu "MARCA". W jego oczach "Duma Katalonii" została kompletnie rozmontowana i jedynie dobra gra poszczególnych piłkarzy (w tym między innymi Wojciecha Szczęsnego) uchroniła gości przed dużo surowszym wymiarem kary. W jego oczach w większości aspektów to ekipa "Królewskich" była znacznie lepsza, stąd wynik spotkania nie powinien nikogo dziwić. On również mocno zasugerował, że "Duma Katalonii" pozbawiona była tego dnia "pazura", który w ubiegłej edycji hiszpańskiej ekstraklasy pozwalał odnosić Flickowi i spółce przekonujące wygrane w bardzo ciężkich spotkaniach.








![Czerwona kartka za "cios karate". Sędzia nie miał wątpliwości [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LXIID5EMXUGQA-C401.webp)



