W tym sezonie wyścig o tytuł mistrza Hiszpanii jest naprawdę emocjonujący, choć trudno powiedzieć, aby stał on na najwyższym poziomie piłkarskim. Emocje wiążą się raczej z niespodziewanymi wpadkami gigantów, którzy rywalizują ze sobą o mistrzostwo La Liga. Najpierw na hiszpańskich boiskach męczyły się Atletico Madryt i Real Madryt, potem w okresie między listopadem i grudniem swoje poważne problemy miała FC Barcelona, a w lutym znów gorzej wyglądały ekipy z Madrytu. Zaczęło się, gigant puka do Barcelony. Chce mieć u siebie konkurenta Szczęsnego W związku z tym FC Barcelona znów wróciła na pozycję liderów tabeli, ale sytuacja jest dość daleka od pewnej. Jasne było, że 26. kolejka może sporo w tym zestawieniu namieszać. Wszyscy trzej potentaci musieli bowiem mierzyć się z naprawdę bardzo mocnymi przeciwnikami. Najpierw "Królewscy" doznali kolejnej w tym sezonie wyjazdowej porażki. Tym razem lepszy okazał się Real Betis. Kilka godzin później Atletico bardzo męczyło się u siebie z Athleticiem Bilbao. FC Barcelona liderem La Liga. Lewandowski z golem Ostatecznie jednak podopieczni Diego Simeone wygrali 1:0. Te dwa wyniki sprawiły, że jeszcze przed spotkaniem "Dumy Katalonii" z Realem Sociedad jasne było, że obrońcy tytułu tę kolejkę zakończą na trzecim miejscu w tabeli ze stratą dwóch lub trzech oczek do lidera. Wymiar kary zależał od tego, co wydarzy się na wzgórzu Montjuic, a w grze znów mieliśmy Wojciecha Szczęsnego i Roberta Lewandowskiego. Pierwsza połowa rozpoczęła się dla podopiecznych Hansiego Flicka bardzo źle, a przynajmniej tak się wydawało. Gola na 1:0 dla gości strzelił bowiem już w piątej minucie Sergio Gomez. Sędzia odgwizdał jednak spalonego, co potwierdził VAR. Jedenaście minut później rozpoczął się prawdziwy koszmar gości. Najpierw w 16. minucie czerwoną kartką ukarany został bowiem Aritz Alustondo za faul na Danim Olmo. Ledwie dziewięć minut później Barca wyszła na prowadzenie. Feio na trybunach, a tu szalona minuta przy Łazienkowskiej. Pachniało niespodzianką w Warszawie Bardzo dobre podanie Olmo wykorzystał bez żadnych problemów Gerrard Martin, który pokonał stojącego między słupkami Alexa Remiro. "Blaugrana" ruszyła więc do ataku, a to zwykle w tym sezonie przekłada się na kolejne trafienie. Tak też się stało. Gola przy swoim nazwisku zapisał Marc Casado, który stał na linii niecelnego strzału Olmo, a piłka odbiła się na tyle szczęśliwie, że wpadła do siatki. W drugiej części rywalizacji niewiele się oczywiście zmieniało. Zgodnie z przewidywaniami "Duma Katalonii" dominowała na murawie i nie dawała rywalom zbyt wiele pola do gry w piłkę. Kolejny "cios" podopieczni Flicka zadali jeszcze przed upływem 60. minuty. Z bliska piłkę do siatki po rzucie rożnym strzelił Ronald Araujo. Kilka minut później Urugwajczyk oddał strzał z dystansu, a piłka odbiła się od Roberta Lewandowskiego i wpadła do siatki.