Iker Casillas w trakcie swojej kariery w Realu Madryt zdobył praktycznie wszystkie ważne trofea, po jakie tylko można sięgnąć w klubowym futbolu - od mistrzostw Hiszpanii i krajowych pucharów, przez puchary Ligi Mistrzów i Superpuchary Europy aż po Puchar Interkontynentalny i klubowe MŚ. W międzyczasie bramkarz odnosił też sukcesy na poletku reprezentacyjnym, zostając dwukrotnie (2008,2012), mistrzem "Starego Kontynentu" i raz (2010) mistrzem świata. W 2015 roku nastąpił jednak nagły zwrot w jego życiu zawodowym - po ćwierćwieczu gry dla "Królewskich" doszło do rozstania zawodnika z ekipą z Estadio Santiago Bernabeu. Casillas z wiekiem notował obniżkę formy, popełniał więcej błędów i od pewnego czasu czuło się już, że formuła jego współpracy z "Los Blancos" jest na wyczerpaniu. Golkiper mógł trafić gdzieś na Bliski Wschód lub do amerykańskiej MLS, ale ostatecznie pozostał w Europie i dołączył do FC Porto, a więc ekipy z w miarę silnej ligi, mającej wieczną ambicję, by powalczyć o coś w kontynentalnych pucharach. Pierwsze trofea w tym przypadku nadeszły dopiero po czasie, w 2018 roku i wydawało się wówczas, że "San Iker" mocnym akcentem, ale mimo wszystko spokojnie, zakończy swoją karierę w Portugalii. Aż nadszedł pewien wiosenny poranek 2019 roku, na ledwie kilka tygodni przed obchodzonymi 20 maja 38. urodzinami futbolisty. We Włoszech głośno o Zielińskim, tego nikt się nie spodziewał. Ogłaszają nagły koniec Iker Casillas przeszedł ciężki zawał. Niepokojące wieści momentalnie obiegły świat Pierwsze informacje o tym, co zdarzyło się 1 maja na porannym treningu "Smoków", były - jak to zwykle bywa w takich wypadkach - skrótowe. Najważniejsze było jedno - Casillas doznał podczas ćwiczeń zawału i konieczne było udzielenie mu natychmiastowego wsparcia medycznego. Prędko też trafił do szpitala, a Porto wydało oficjalny komunikat w tej sprawie. "Iker Casillas doznał ostrego zawału mięśnia sercowego podczas treningu, który odbył się w środę rano w ośrodku treningowym PortoGaia Sports Training w Olival. Sesja treningowa została natychmiast przerwana w celu udzielenia pomocy bramkarzowi FC Porto, który obecnie przebywa w szpitalu CUF Porto. Casillas czuje się dobrze, jego stan jest stabilny, a problem z sercem został rozwiązany" - stwierdzono w oświadczeniu. Klub przekazał te - mimo wszystko ostatecznie uspokajające - wieści jednak dopiero tuż przed 17.00, a więc wcześniej przez kilka godzin piłkarscy kibice w strachu oczekiwali, na informacje, czy aby nie dojdzie do najgorszego. Wielu z nich zapewne miało wówczas w pamięci przypadki Marca-Viviena Foe czy Miklosa Fehera, którzy przez problemy z sercem odeszli przedwcześnie. Ostatecznie też sam zainteresowany przekazał kluczowe wieści na swoim koncie na Instagramie. "Wszystko jest tu pod kontrolą, było dużo strachu, ale wciąż mam siłę. Wielkie dzięki wszystkim za wiadomości i troskę" - stwierdził "Święty". Szczęsny musi się bronić, możliwy zwrot na finiszu. Moment chwały jest bliski Casillas nie chciał się poddać, ale nie mógł też ryzykować. Koniec kariery "San Ikera" To co najważniejsze było więc jasne - zaczęły się jednak pojawiać pytania mniejszej wagi, ale jednak istotne, a dotyczące dalszej kariery sportowca. Od początku wydawało się, że to dla niego kres zawodowego uprawiania ukochanej dyscypliny. Nazajutrz Nelson Puga, szef sztabu medycznego FCP, stwierdził: Mistrz świata z turnieju w RPA nie miał zamiaru łatwo się poddawać. Nieco ponad dwa tygodnie później w mediach społecznościowych napisał: "Kiedyś przyjdzie ten dzień, gdy zakończę karierę. Ale pozwólcie, że sam o tym zakomunikuję, kiedy podejmę taką decyzję. Na razie proszę o spokój. Wczoraj widziałem się z dr. Felipe Macedo. Wszystko idzie zgodnie z planem. I to jest najważniejsza wiadomość, którą chciałem się z wami podzielić" - orzekł. Jego determinacja była imponująca i na tyle wielka, że do treningu wrócił już... na początku lipca 2019 roku. Mimo wszystko ostatecznie na murawie w barwach "Smoków" już się nie pojawił - najwidoczniej ryzyko okazało się zbyt duże. Buty zostały odwieszone na kołek - a rękawice odłożone na półkę - 4 czerwca 2020 roku. "Najważniejsza jest droga, którą podążasz i ludzie, którzy ci towarzyszą, a nie cel, do którego cię ona prowadzi, ponieważ on przychodzi sam wraz z pracą i wysiłkiem. Myślę, że bez wątpienia mogę powiedzieć, iż była to droga i cel moich marzeń. Dziękuję" - napisał wówczas w mediach społecznościowych "San Iker".